Cała Polska Rowerowa.pl - portal kolarski i rowerowy

100 lat polskiego kolarstwa. Wyjątkowa rola roweru w historii naszego kraju

100 lat polskiego kolarstwa. Wyjątkowa rola roweru w historii naszego kraju

Ryszard Szurkowski, Stanisław Królak, Michał Kwiatkowski, Rafał Majka… To najwięksi z największych w historii polskiego kolarstwa. Ale przecież bohaterów są miliony: to żołnierze walczący podczas II wojny światowej, to listonosze, to w końcu każdy z nas, który dzięki rowerowi dba o siebie i o środowisko.

Tekst przeczytasz w ok. 3 minuty.

Udostępnij artykuł

Ryszard Szurkowski, Stanisław Królak, Michał Kwiatkowski, Rafał Majka… To najwięksi z największych w historii polskiego kolarstwa. Ale przecież bohaterów są miliony: to żołnierze walczący podczas II wojny światowej, to listonosze, to w końcu każdy z nas, który dzięki rowerowi dba o siebie i o środowisko.
100 lat temu – dokładnie 27 czerwca 1920 roku – powołano Związek Polskich Towarzystw Kolarskich (od 1938 roku ta instytucja została przekształcona w Polski Związek Kolarski). To wydarzenie uznaje się za narodziny polskiego kolarstwa. Symboliczne. Przecież rower w naszym kraju ma o wiele dłuższą historię.
Pierwsze zawody zorganizowano w Warszawie już w 1869 roku (151 lat temu!). Koniec XIX wieku w państwie, które było pod panowaniem zaborców, to wielki rozwój rowerów. Warszawskie Towarzystwo Cyklistów, do którego należeli m.in.: Maria Curie-Skłodowska, Henryk Sienkiewicz czy Bolesław Prus, próbowało zakorzenić rower w naszej kulturze i obyczajach. A nie było to takie proste. Cykliści wówczas byli nazywani „antychrystami”.
Rower jednak w końcu przebił się do społeczeństwa. Był głównie środkiem transportu, choć na wybudowanym torze w warszawskich Dynasach odbywały się poważne zawody. Efekt? Już w 1924 roku podczas igrzysk olimpijskich w Paryżu srebrne medale w wyścigu na 4000 metrów zdobyli dla Polski: Józef Lange, Franciszek Szymczyk, Jan Łazarski oraz Tomasz Stankiewicz. To była sensacja! Sensacja, która pokazała nam, Polakom, że rower to piękna przygoda.
Rower był również ważnym elementem podczas II wojny światowej. Radomska Fabryka Broni produkowała specjalne wersje „Łuczników” o wzmocnionej ramie i wyposażonych w uchwyt na karabin. Dzięki nim żołnierze byli w stanie dowiedzieć się, gdzie jest wróg, przewozić między oddziałami ważne rozkazy, w końcu pomagać ludności.
„Pierwszy w kolumnie posuwał się trzeci batalion, następnie (…) kompania zwiadowcza z plutonem kolarzy i plutonem zwiadowców konnych (…)” – pisał o II wojnie światowej w powieści „Królestwo”, Szczepan Twardoch.
Po wojnie Polacy coraz częściej doceniali rower jako środek transportu. Samochodów na ulicach było jeszcze niewiele, przemysł motoryzacyjny dopiero raczkował. Dlatego spora część społeczeństwa dojeżdżała do pracy na własnych dwóch kółkach (listonosze do dzisiaj często tak rozwożą pocztę). Niewielu wówczas myślało o rekreacji i sporcie. Dopiero sukcesy m.in. Stanisława Królaka, Stanisława Gazdy czy później Stanisława Szozdy i Ryszarda Szurkowskiego pokazały nam wszystkim, że rower to piękna przygoda, a nie tylko bezduszny sprzęt do pokonywania trasy z domu do pracy i z powrotem.
Po upadku PRL-u Polskę opanowała „góralomania”. Kto mógł, przywoził z zagranicy rowery MTB. Jeździło się na nich wszędzie: po asfalcie, po lesie, po parkach. Dzięki tym rowerom Polacy pokochali rekreację rowerową. Wsiadali całymi rodzinami na rowery i najczęściej w weekendy jeździli na wycieczki. A w telewizji kibicowaliśmy (i nadal kibicujemy) Michałowi Kwiatkowskiemu czy Rafałowi Majce.
Teraz? Rower to – wedle wielu badań – najpopularniejszy sport wśród społeczeństwa. Polacy kochają dwa kółka i wolą właśnie w ten sposób dbać o swoją tężyznę fizyczną niż biegając, grając w piłkę czy spacerując. A wszystko zaczęło się symbolicznie 100 lat temu.
Marek Bobakowski, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj również

© Copyright 2019-2024 Rowerowa.pl. Wszelkie Prawa Zastrzeżone.