Tekst przeczytasz w ok. 3 minuty.
Im więcej kobiet porusza się jednośladami, tym jest bezpieczniej na drodze. To nie jest teza bez pokrycia. Dowodzą tego badania z krajów posiadających o wiele bardziej rozwiniętą infrastrukturę niż Polska.
Zdrowie, piękna sylwetka, uśmiech, komfort psychiczny – zalety regularnej jazdy na rowerze można wymieniać w nieskończoność. Ta wiedza nie jest obca kobietom, skoro dane z ostatnich 5-7 lat pokazują, że coraz chętniej korzystają z dwóch kółek. Wedle badań opinii publicznej jeszcze w 2015 roku odsetek kobiet wśród rowerzystów wynosił w okolicach 40%. Teraz? Zbliża się do połowy. W końcu jesteśmy na dobrej drodze do kolarskiego równouprawnienia.
A to równouprawnienie – szczególnie w takim dniu (przypominam zapominalskim, że mamy 8.03., czyli Dzień Kobiet) – jest bardzo ważne. Dlaczego? Bo im więcej kobiet porusza się rowerami, tym jest bezpieczniej. To również jest udowodnione przez naukowców i statystyków.
Otóż wzięli oni na tapetę Stany Zjednoczone i Danię. Za Oceanem jeździ o wiele mniej kobiet (ok. 30%). W Danii – który dla wielu jest krajem-ideałem, jeżeli chodzi o popularyzację jazdy na rowerze, kobiety to ponad połowa rowerzystów. I? Twarde dane mówiące o kolizjach, wypadkach, niebezpiecznych zdarzeniach mówią jasno i wyraźnie: w europejskim kraju jest po prostu o niebo normalniej.
Skąd się to bierze? Czynników jest wiele. Ale na jeden chciałbym zwrócić szczególną uwagę. Wzrost udziału rowerzystek w ruchu drogowym jest ściśle związany z rozwojem infrastruktury. Generalnie im więcej ścieżek rowerowych, specjalnych pasów wydzielonych w miastach, duktów leśnych, itd., tym więcej kobiet wybiera rower. I to zarówno jako środek transportu, ale również jako sposób na utrzymanie odpowiedniego poziomu aktywności fizycznej.
Kobiety doceniają w większym stopniu niż mężczyźni bezpieczeństwo na drodze. Płeć piękna częściej myśli o rodzinie, o najbliższych i dlatego omija szerokim łukiem miejsca niebezpieczne. Nie pcha się tam, gdzie ryzyko wypadku, a tym samym skomplikowania życia rodzinnego (np. braku opieki nad dziećmi) jest wyższe. Poza tym kobiety rzadziej traktują kolarstwo jako sposób na bicie kolejnych rekordów, a tym samym nie naginają przepisów ruchu drogowego.
I to jest właśnie piękne, romantyczne, a jednocześnie odpowiedzialne kolarstwo. Jazda na rowerze, czyli spokojna wycieczka, poznawanie świata, przedzieranie się przez parki, lasy, pola. A wszystko bez jakiegokolwiek ryzyka, że na drodze krajowej TIR nie zachowa odpowiedniej odległości i pęd powietrza wrzuci nas w rów. Na dodatek, zamiast zatłoczonego metra czy autobusu (choć w pandemii i tak nie jest źle), dwa kółka, szpilki i wiatr we włosach, jadąc do pracy, na zakupy czy na kawę z przyjaciółką (jak już kawiarnie zostaną otwarte).
W tym wyjątkowym dniu wszystkim Dziewczynom życzę… połamania kół. I do zobaczenia gdzieś na trasie.
Marek Bobakowski, dziennikarz WP SportoweFakty