Cała Polska Rowerowa.pl - portal kolarski i rowerowy

Idzie zima. Jak zmobilizować się do jazdy na rowerze?

Idzie zima. Jak zmobilizować się do jazdy na rowerze?

Przed nami trudne tygodnie. Jednak da się temu zaradzić. Miłe towarzystwo, bezpieczeństwo, silna wola, dużo snu, dobre jedzenie i uśmiech na twarzy – to wystarczy, by przetrwać do wiosny, kiedy znów wszystko obudzi się do życia.

Tekst przeczytasz w ok. 3 minuty.

Udostępnij artykuł

Przed nami trudne tygodnie. Jednak da się temu zaradzić. Miłe towarzystwo, bezpieczeństwo, silna wola, dużo snu, dobre jedzenie i uśmiech na twarzy – to wystarczy, by przetrwać do wiosny, kiedy znów wszystko obudzi się do życia.
Jeszcze przed miesiącem świeciło słońce, termometr wskazywał 20 stopni i aż chciało się wyjść na rower, by w krótkiej koszulce pokręcić się po okolicznych parkach, lasach, szosach. Chciało się żyć!
A teraz? Szaro, buro i ponuro. No i zimno. Góra 10 stopni. Część z nas – rowerzystów – wyciągnęła z piwnic swoje trenażery. Szanuję, choć nie używam. Nie dla mnie wielogodzinne treningi w zamkniętym pomieszczeniu. Nie jestem aż takim „zawodowcem”. Podobnie jak wielu z was, czytających ten tekst. Głównie do Was go adresuję.
Co zrobić, by rower nie leżał w piwnicy aż do wiosny? Co zrobić, by nadal – jesienią, zimą, przedwiośniem – chciało się na niego wsiąść? Zacznijmy od kwestii najważniejszej – towarzystwa. Jeżeli namówimy na krótkie (powiedzmy godzinne) wycieczki rowerowe te dwa, trzy razy w tygodniu partnera, znajomego, przyjaciółkę, kolegę z pracy, znajdziemy kogoś na forach internetowych – to będzie łatwiej. Oj, o wiele łatwiej! To działa, naprawdę. Sprawdziłem wiele lat temu na własnej skórze.
Towarzystwo powoduje również to, że trudniej jest zrezygnować w ostatniej chwili z jazdy. Przecież ktoś na nas czeka, z kimś się umówiliśmy…
Jak już zaplanujemy wycieczki, jak znajdziemy towarzystwo i znów uśmiech pojawi się na twarzy na samą myśl o godzinnym „resecie” na rowerze, to pamiętajmy o bezpieczeństwie. Przede wszystkim bądźmy widoczni: dobre światła są obowiązkowe, do tego elementy odblaskowe, unikajmy ciemnej odzieży. Nie wyjeżdżajmy również na ruchliwe i zatłoczone szosy, na których nie daj Boże zalega jeszcze błoto pośniegowe. Nie, nie i jeszcze raz nie.
Wybierajmy ścieżki rowerowe, alejki parkowe, dukty leśne, ewentualnie (ale to naprawdę już ostateczność) mniej ruchliwe drogi. Tam będziemy czuli się bezpiecznie, nawet późnym wieczorem. Przy zachodzącym słońcu już w okolicach godziny 16, czy 17, to większość z nas przecież będzie jeździć już po zmroku.
– Nie ma złej pogody, jest tylko źle dobrane ubranie – te słowa doskonale znają w Skandynawii, gdzie pogoda jest jeszcze bardziej surowa niż u nas, a mimo to ludzie z tej części Europy nie porzucają aktywności fizycznej zimą. Czerpmy z tej mądrości ludowej Szwedów, Norwegów czy Finów.
Bardzo ważne – a często pomijane – są również: odpowiednia długość snu i dieta bogata w witaminy (owoce i warzywa zamiast słodyczy). Dlaczego? Nasz organizm musi mieć paliwo na jesienno-zimowe przejażdżki. Jeżeli będziemy zasypiać na stojąco, to nie mamy szans, by zmusić się do treningu. A nawet jak się zmusimy, to nie będziemy z niego czerpać przyjemności. Pierwsza zasada: uśmiech na twarzy. Jak go mamy, to możemy wybrać się na rower. A uśmiech pojawi się, jak tylko pomyślimy o treningu. Koło się zamyka.
Szerokiej drogi. Byle do wiosny!
Marek Bobakowski, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj również

© Copyright 2019-2024 Rowerowa.pl. Wszelkie Prawa Zastrzeżone.