Cała Polska Rowerowa.pl - portal kolarski i rowerowy

Jak wygląda zwykły dzień kolarza? Pobudka o ósmej, a potem…

Jak wygląda zwykły dzień kolarza? Pobudka o ósmej, a potem…

Zastanawiałeś się kiedyś, jak wygląda zwykły dzień kolarza? Pobudka o ósmej, a potem…Słońce, egzotyczne kraje, ciągłe podróże, w końcu puchary, medale, sława i konto bankowe wypełnione po brzegi – taką wizję kolarskiego życia może mieć wielu kibiców. Nic bardziej mylnego. „Jedyne, co widzimy, to przednie koło roweru” – mówią zawodnicy.

Tekst przeczytasz w ok. 6 minut.

Udostępnij artykuł

Zastanawiałeś się kiedyś, jak wygląda zwykły dzień kolarza? Pobudka o ósmej, a potem…
Słońce, egzotyczne kraje, ciągłe podróże, w końcu puchary, medale, sława i konto bankowe wypełnione po brzegi – taką wizję kolarskiego życia może mieć wielu kibiców. Nic bardziej mylnego. „Jedyne, co widzimy, to przednie koło roweru” – mówią zawodnicy.

„Kolarstwo to jedna z najtrudniejszych dyscyplin sportu. Nawet najgorszy kolarz jest wciąż wybitnym sportowcem” – powiedział kiedyś nieżyjący już Marco Pantani. I miał rację. To sport wytrzymałościowy. Jeżeli chcesz coś osiągnąć, musisz spędzać na monotonnych treningach tysiące godzin rocznie. Nie ma półśrodków. Inaczej nie przygotujesz organizmu na to, co go czeka podczas zawodów.

Rower, rower i jeszcze raz rower. Dla nas – amatorów – którzy kochają krótkie wypady po pracy, brzmi jak bajka. Jednak, kiedy uzmysłowimy sobie, że musielibyśmy spędzać na dwóch kółkach „dniówkę”… Oj, to nie wiem, czy tak wszyscy bylibyśmy szczęśliwi.

Śniadanie, gazetka i rower

Zwykły dzień kolarza oczywiście zależy od tego, czy jest akurat w domu, na obozie przygotowawczym, czy może bierze akurat udział w wyścigu. Zacznijmy od tej pierwszej części.

– Pobudka o godzinie 8 rano, przed śniadaniem ćwiczenia mięśni brzucha i grzbietu na piłce, a potem śniadanie. Espresso, trochę pieczywa lub suchary, sok ze świeżych pomarańczy, a w dzień dłuższego treningu również zamiennie jajecznica, jajka sadzone lub białka jajek gotowanych z tuńczykiem – tak nasz były zawodnik, Sylwester Szmyd, pisał na swoim blogu.

Po śniadaniu zazwyczaj jest chwila odpoczynku: kiedyś zawodnicy czytali prasę, dzisiaj zapewne także sprawdzają newsy, ale już w telefonach czy tabletach.

Około godz. 10 wyjazd na trening. Oczywiście jego profil, długość, skala zmęczenia, są zależne od planu treningowego, który sportowiec realizuje. Jednorazowa jazda może trwać dwie godziny, ale może i pięć. Nie ma reguły.

Schody czy winda?

Po powrocie jest czas na stretching, prysznic i obiad. Makaron świetnie uzupełnia energię, którą się zużyło podczas treningu. Potem? Czas na sen. Po pięciogodzinnej wyprawie rowerowej nie ma lepszego sposobu na relaks niż drzemka.

Wieczorem jest czas na konserwację roweru, zaplanowanie kolejnego treningu (następnego dnia), kolację, krótki relaks (książka, telewizja, dobra muzyka) i czas do łóżka. Nikt bardziej jak kolarze (i zawodnicy innych sportów wytrzymałościowych) nie docenia snu jako elementu regeneracji. I nikt bardziej jak oni, nie potrafi oszczędzać sił. Zapytajcie kolarza-zawodowca, czy kiedykolwiek wybierze wspinaczkę schodami, kiedy dostępna jest winda…

Wycieczka z rodziną w góry, wyjście do teatru, a może gra w piłkę z dzieckiem? Nie bardzo. To wszystko kosztuje energię. Energię, która jest tak potrzebna podczas treningu. U sportowców, a zwłaszcza kolarzy, konflikt na linii życie prywatne – praca jest bardzo widoczny.

A może chociaż czasami wyjście do klubu nocnego? Na dyskotekę? – Do łóżka kładę się zawsze około 22 – mówił serwisowi kolarsko.com Karol Domagalski.

O godz. 22 wyłączamy prąd

No dobra, to może chociaż na obozach przygotowawczych sytuacja się zmienia? A gdzie tam… Sen, trening, sen, trening – i tak przez tydzień lub więcej. Jedyna różnica jest taka, że treningi są grupowe, więc czas szybciej biegnie. Można też w wolnych chwilach w hotelu pograć w karty, porozmawiać, posiedzieć przy lampce wina. Ale bez przesady. Przecież organizm woła: „idź spać, idź spać”.

Ktoś powie, że hotel to jednak hotel. Luksus. Nie zawsze. Opowiadał mi kiedyś Michał Kwiatkowski – dla serwisu WP SportoweFakty – w jakich warunkach on i koledzy z Ineos (wtedy jeszcze Team Sky) trenowali na wulkanie Teide (Teneryfa).

– Na wulkanie działa jeden hotel, który zawsze jest oblegany. Znalezienie tutaj miejsc w wybranym terminie graniczy z cudem (…) Miejsc akurat nie było, wynajęliśmy więc trzy prywatne domy, w których nie było ani prądu, ani bieżącej wody. Na całe szczęście logistycznie wszystko było przygotowane optymalnie. Zespół wynajął generatory, więc dało się żyć. Przecież po ciężkich treningach musieliśmy się wykąpać, prąd też był niezbędny. Jednak o godzinie 22, najpóźniej 23 generatory przestawały pracować, robiło się ciemno, nie działał nawet internet, bo tam są masakryczne problemy z zasięgiem. Nie pozostawało nic innego, jak sen – mówił były mistrz świata.

Brak internetu, brak prądu, ciemno, głucho… Rzeczywiście, brzmi, jak idealne życie gwiazdy. Każdy z nas o tym marzy. O zgrozo.

Widzą tylko przednie koło roweru

Ok, ale na wyścigach to już kolarze na pewno mają ciekawsze życie. Figa z makiem. Ktoś, kto z zapartym tchem ogląda wielogodzinne transmisje TV z Tour de France, Giro d’Italia czy nawet Tour de Pologne, może pomyśleć, że dla takich widoków, dla świeżego powietrza, dla takiej adrenaliny to warto żyć.

– Co pan najbardziej zapamiętał ze swojej kariery? – zagadnął kiedyś dziennikarz naszego wielkiego mistrza, Ryszarda Szurkowskiego. – Widok przedniego koła roweru – odparł błyskawicznie sportowiec.

Komentujący obecnie na antenie Eurosportu kolarstwo Dariusz Baranowski też kiedyś przyznał: – zawsze sobie powtarzałem, że kiedyś wrócę w te wszystkie miejsca, które przejechałem po karierze, z rodziną. Pozwiedzać, na spokojnie obejrzeć. Bo jako kolarz nie miałem na to szans.

Plan dnia podczas wyścigów kolarskich to już czyste szaleństwo. Zaplanowana jest każda minuta: 8-9 – śniadanie, 9-10 – wizyta u fizjoterapeuty, 10-11 – przejazd na start etapu, 12-17 – rywalizacja, 18-19 – kolacja, a właściwie to obiadokolacja, 19-21 – masaż, 21 – kolacja, od 22 – sen. I tak dzień w dzień. Nie ma czasu, a nawet bardziej sił na nic innego.

– Podczas wyścigów są momenty, że człowiek zasypia na stojąco – przyznał w jednym z wywiadów Chris Froome.

I jak? Chciałbyś zostać zawodowym kolarzem?

Marek Bobakowski, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj również

© Copyright 2019-2024 Rowerowa.pl. Wszelkie Prawa Zastrzeżone.