Cała Polska Rowerowa.pl - portal kolarski i rowerowy

Szosowe Mistrzostwa Polski 2022 za nami. Dariusz Banaszek: „nie wiem jak to wszystko się udało”.

Szosowe Mistrzostwa Polski 2022 za nami. Dariusz Banaszek: „nie wiem jak to wszystko się udało”.

Szosowe Mistrzostw Polski za nami. Specjalnie dla Rowerowej.pl imprezę komentuje były Prezes PZKol, a zarazem dyrektor sportowy Szosowych Mistrzostw Polski- Dariusz Banaszek.

Tekst przeczytasz w ok. 4 minuty.

Udostępnij artykuł

Szosowe Mistrzostw Polski za nami. Specjalnie dla Rowerowej.pl imprezę komentuje były Prezes PZKol, a zarazem dyrektor sportowy Szosowych Mistrzostw Polski- Dariusz Banaszek.



Tomasz Kramarczyk– Rowerowa.pl: Gratuluje pięknej imprezy

Dariusz Banaszek: Nie było cię (śmiech)

Nie było mnie, ale śledzę relacje w mediach, rozmawiam ze znajomymi kolarzami, wszyscy chwalą. Po 102 latach na Mazowsze wróciła taka piękna impreza, stało się to za Twoją sprawą. Jak dużo czasu i pracy kosztowały cię przygotowania, bo wszystko wyszło na wysokim poziomie?

hm… ten plan organizacji Mistrzostw Polski już był wcześniej. Kilka lat temu miałem taką ambicję i po rozmowach z włodarzami lokalnymi chcieliśmy zorganizować je na Mazowszu. Składaliśmy aplikacje do Polskiego związku- nie otrzymaliśmy zgody. Teraz się udało, może dlatego, że nie było kontrkandydata. Kolarstwo leży mi na sercu od wielu lat i cieszę się że dopiąłem swego.

Cały czas mam w pamięci prezentację grupy Mazowsze Serce Polski w siedzibie Polskiego Komitetu Olimpijskiego, byłem tam jako wice prezes PZKol i zrobiło to na mnie wielkie wrażenie. Cały ten projekt to jest wizja, to jest misja. Widziałem zaangażowanie władz, zaangażowanie pana Marszałka, pewnie bez tych twoich dobrych kontaktów z Marszałkiem nie udało by się przeprowadzić tej imprezy i w ogóle projektu grupy Mazowsze Serce Polski.

Pewnie, wielka w tym zasługa Urzędu Marszałkowskiego woj. Mazowieckiego, dzięki Marszałkom, dzięki Marszałkowi Struzikowi, który bardzo kocha sport, bardzo kocha kolarstwo. Widzi tą naszą pracę, że robimy to profesjonalnie i że robimy to dobrze. Wie, że nie robimy tego dla własnych profitów, a dla rozwoju kolarstwa i regionu. Każda złotówka jest wydawana na nasze grupy młodzików. Mamy tutaj dosyć dużą stajnie, 17 kolarzy z orlikami. A to wszystko daje efekty, daje nam zadowolenie, przynosi nam to medale, zdobyliśmy tu 4 medale.

Jest to dla ciebie podwójny sukces. Raz, że byłeś dyrektorem Mistrzostw, a dwa jesteś założycielem grupy Mazowsze Serce Polski, która zaprezentowała się świetnie. Jak oceniasz start grupy i który moment zmagań był według Ciebie najciekawszy?

Tak, mogę powiedzieć, że czuję podwójny sukces. Organizacja wypadła bardzo dobrze, świadczy o tym liczba kilkuset gratulacji, które odebrałem. Co do startu naszych zawodników to zajęliśmy sporo wysokich lokat w różnych kat. wiekowych.

A do tego na tytuł mojego kolarze czekałem 24 lata od momentu kiedy utworzyłem pierwszy team. Jeszcze do tego wygrał syn, ten który jeździł ze mną w latach 2003-2005 w samochodzie technicznym, uczył się kolarstwa. W drugiej grupie w której Norbi (Norbert Banaszek, przyp. redakcji) uciekał miał dzień konia (jak mówią po kolarsku), wszyscy mu dopingowali. Czekał tylko na atak za plecami. Adrian (Adrian Banaszek, przyp. redakcji) nie atakował bo miał z przodu brata. Dla mnie to coś niesamowitego. Ja jestem spełniony, totalnie spełniony w kolarstwie.

Mógłbym jeszcze dużo mówić … o strefach kibica, winderach, których postawiliśmy 300 na trasie żeby robiły klimat. Trasa była cały czas góra dół, to nie były Mistrzostwa płaskie, prawie 2 tyś metrów przewyższenia w elitach.

Szczerze mówiąc, nie wiem jak to wszystko się udało.

Udało się to bo jesteście pasjonatami, robicie to z serca. A z jakimi trudnościami musiałeś się zmierzyć podczas organizacji? Jakie to czasy dla kolarstwa?

Przez 5 dni organizacji spałem 8 godzin. Ja to organizowałem więc skupiałem się na mankamentach i problemach, które tylko ja widziałem, a starałem się by nie widzieli tego kibice. Najważniejsze dla organizatora jest zabezpieczenie trasy. Ciężkie czasy, nikt nie robi tego za darmo, wolontariuszy w Polsce nie ma, to nie Francja, że na wyścig przychodzi 300/400 osób i staje na skrzyżowaniu czy na drodze bocznej i zabezpiecza. U nas za wszystko trzeba płacić.

Jakie wyzwania na przyszłość, bo znając Ciebie nie spoczniesz na lurach.

Pewnie nie, ale martwię się tylko czy będę miał jeszcze tą chęć walki ponieważ już teraz jestem spełniony.

Czy znajdę w sobie tą moc dla działania na rzecz Polskiego kolarstwa, które tak bardzo kocham…

Na pewno tak będzie, odeśpisz, wypoczniesz i wrócisz do działań ze zdwojoną siłą.

Tomasz Kramarczyk - Rowerowa.pl

Czytaj również

© Copyright 2019-2024 Rowerowa.pl. Wszelkie Prawa Zastrzeżone.