Cała Polska Rowerowa.pl - portal kolarski i rowerowy

Był na dywaniku u ministra, bo sprzedał… wartburga. Mało znana historia Mieczysława Nowickiego

Był na dywaniku u ministra, bo sprzedał… wartburga. Mało znana historia Mieczysława Nowickiego

Medalista igrzysk olimpijskich oraz mistrzostw świata, jeden z najlepszych kolarzy, jeździł m.in. z Ryszardem Szurkowskim czy Stanisławem Szozdą. „Czuliśmy się bohaterami” – wspomina Mieczysław Nowicki.

Tekst przeczytasz w ok. 3 minuty.

Udostępnij artykuł

Medalista igrzysk olimpijskich oraz mistrzostw świata, jeden z najlepszych kolarzy, jeździł m.in. z Ryszardem Szurkowskim czy Stanisławem Szozdą. „Czuliśmy się bohaterami” – wspomina Mieczysław Nowicki.

W wieku 24 lat został mistrzem świata w jeździe drużynowej na czas, rok później wywalczył dwa medale olimpijskie. Zwłaszcza srebro zdobyte w wyścigu ze startu wspólnego było niespodzianką. Liderami kadry byli przecież Ryszard Szurkowski i Stanisław Szozda. Mieczysław Nowicki i Jan Brzeżny mieli im „tylko” pomagać.

– Stało się jednak tak, że znalazłem się w ucieczce, o której sądziłem, że nie ma szans powodzenia, że zostanie zlikwidowana. A zaczął padać deszcz, były jakieś kraksy i już nas peleton nie dogonił – wspominał w rozmowie z portalem gazeta.pl Nowicki.

Nie dogonił, a Nowicki wpadł na kreskę czwarty. Jednak po dyskwalifikacji Klausa-Petera Thalera (finiszował zbyt agresywnie, nie trzymał linii prostej finiszu), Polak wywalczył brąz. Wielki sukces!

Nowicki trzykrotnie startował również w największych wówczas zawodach na świecie w kolarstwie amatorskim – Wyścigu Pokoju. Dwukrotnie był w pierwszej „10” klasyfikacji generalnej. – Kolarstwo było wtedy w Polsce zjawiskiem. W maju, gdy zawsze jechał Wyścig Pokoju, kraj był sparaliżowany. Zakłady pracy robiły przerwy, żeby pracownicy mogli wysłuchać komunikatów z trasy. A my czuliśmy się bohaterami, jadąc przez te wszystkie wsie i miasteczka i wszędzie będąc oklaskiwanymi – przyznał w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”.

Największa anegdota z życia Nowickiego? Jest taka historia, mało znana dla szerszej publiczności. Otóż po wywalczeniu mistrzostwa świata został zaproszony do ministerstwa przemysłu lekkiego (Nowicki był zawodnikiem Włókniarza Łódź – przyp. red.), gdzie otrzymał nagrodę: talon na zakup wartburga o wartości 120 tys. zł. Kolarz samochód odebrał i… sprzedał zaraz za bramą fabryki, za 250 tys. zł. Takie były czasy.

Ale to nie koniec. Do ministra doszła informacja, że Nowicki „przehandlował” nagrodę, więc trafił na dywanik Tadeusza Kunickiego. – Ja jeżdżę rowerem, panie ministrze. Rocznie 30 tys. km. Samochodem jakbym chociaż połowę tego zrobił, to by było niedobrze, bo wtedy nie miałbym siły dobrze startować i wszyscy by mnie ogrywali – wspomniał tę sytuację sportowiec po wielu latach.

Minister posłuchał, popatrzył i pokiwał głową, mówiąc: „no tak, no tak”.

Po zakończeniu kariery (dość przedwcześnie został przez władze PRL odsunięty od kadry narodowej za krytykę działaczy), zajął się prowadzeniem biznesu, był dyrektorem Wyścigu Solidarności i Olimpijczyków, potem został… ministrem sportu. Obecnie pomaga w organizacji m.in. Memoriału Henryka Łasaka.

Marek Bobakowski, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj również

© Copyright 2019-2024 Rowerowa.pl. Wszelkie Prawa Zastrzeżone.