Cała Polska Rowerowa.pl - portal kolarski i rowerowy

Małgorzata Jasińska: „Mam szczęście, że mam ogromne wsparcie w rodzinie” – wywiad

Małgorzata Jasińska: „Mam szczęście, że mam ogromne wsparcie w rodzinie” – wywiad

Małgorzata Jasińska (Casa Dorada Women Cycling) to zawodniczka, której nikomu nie trzeba przedstawiać. Na swoim koncie ma wiele różnych sukcesów. Polka jest 5. zawodniczką Mistrzostw Świata, które zostały rozegrane w 2018 roku na terenie Innsbrucka. Oprócz tego dwukrotnie wygrała wyścig Giro di Toscana (2012 i 2015), jest wielokrotną Mistrzynią Polski (w 2018 roku sięgając po dublet – start wspólny i czasówka) i zwyciężyła na trasie Grand Prix San Luis Femenino (2016). To wzór do naśladowania dla wielu młodszych zawodniczek.

Tekst przeczytasz w ok. 6 minut.

Udostępnij artykuł

Małgorzata Jasińska (Casa Dorada Women Cycling) to zawodniczka, której nikomu nie trzeba przedstawiać. Na swoim koncie ma wiele różnych sukcesów. Polka jest 5. zawodniczką Mistrzostw Świata, które zostały rozegrane w 2018 roku na terenie Innsbrucka. Oprócz tego dwukrotnie wygrała wyścig Giro di Toscana (2012 i 2015), jest wielokrotną Mistrzynią Polski (w 2018 roku sięgając po dublet – start wspólny i czasówka) i zwyciężyła na trasie Grand Prix San Luis Femenino (2016). To wzór do naśladowania dla wielu młodszych zawodniczek.

Małgorzata Jasińska

Rowerowa.pl: Jest Pani jedną z najbardziej utytułowanych zawodniczek w Polsce. Który z sukcesów smakował najlepiej? Jest taki jeden czy może zwraca Pani bardziej uwagę na całokształt swojej kariery?

Małgorzata Jasińska: Dziękuję bardzo, że Pan tak uważa. Jest kilka takich wyścigów, bo to były sukcesy, które zamykały i otwierały nowe okresy w „moim kolarstwie”. Pierwszy to na pewno tytuł Mistrzyni Polski, ale ten drugi zdobyty w Kielcach, tam czułam, że ten tytuł wywalczyłam po walce z najlepszymi… Kolejny to zwycięstwo w Giro di Toscana. Kiedy wygrywasz wyścig, który kiedyś wydawał Ci się tylko abstrakcją…i na dodatek, zwyciężasz go na najcięższym etapie, a nawet w najśmielszych snach nie śniłaś o tym, by na Voltere wjechać z rękoma ku górze…Potem kolejne MP w Sobótce…kiedy jesteś w ucieczce od pierwszych kilometrów i na rundę do końca dochodzi Cię grupa i mimo wszystko spróbowałaś jeszcze raz…to była magia…Taka też magia, a raczej dobre przygotowanie mentalne (praca z moją siostrą) to wynik podwójnego Mistrzostwa Polski w Ostródzie w 2018 roku.Dla mnie najbardziej wartościowa była radość moje całej rodziny, znajomych, którzy dali mi do zrozumienia, że te zwycięstwa były też ich zwycięstwami…To bezcenne uczucie. Oczywiście należy do tego dorzucić 5. miejsce na Mistrzostwach Świata w Innsbrucku. Za każdym razem kiedy o tym myślę, mam gęsią skórkę i zastanawiam się, czy to naprawdę ja przejechałam linię mety jako piąta zawodniczka świata.To właśnie uwielbiam w kolarstwie, jeżeli wkładasz w nie całe serce, zawsze zbierzesz plony, tylko trzeba być bardzo wytrwałym.

W 2018 roku zdobyła Pani podwójny tytuł mistrzyni Polski. W kolejnym roku uplasowała się Pani na 5. (start wspólny) i 2. (czasówka) pozycji. Czy w sezonie 2020, jeśli czempionat dojdzie do skutku, będzie chciała Pani odzyskać którąś z koszulek?

Mistrzostwa Polski są dla mnie wyjątkowym wyścigiem. Jazda w koszulce z orzełkiem na piersi to zaszczyt, ale to też dodatkowe skrzydła, które niosą Cię do przodu…Oczywiście, że będę walczyć o zwycięstwo, bo jeśli biorę udział w takich wyścigach, to zawsze daję z siebie 100 procent możliwości.

W jakim wieku zainteresowała się Pani kolarstwem? Jakie czynniki miały na to największy wpływ?

Pytanie powinno być troszeczkę inne…mianowicie: po ilu dniach od narodzin miała Pani kontakt z kolarstwem? Odpowiedź: po 3 dniach od narodzin, czyli w dniu wyjścia ze szpitala, kiedy mój tata (trener w Barczewskim Klubie Kolarskim) oświadczył mamie, że musi jechać na zgrupowanie.Tak właśnie, razem z moim rodzeństwem, dorastaliśmy w klimacie kolarskim, aż sami pod okiem taty (który niekoniecznie był z tego zadowolony) spróbowaliśmy tego sportu i zaraziliśmy nim mamę.

Znana jest Pani ze swojego doskonałego instynktu, umie się Pani załapać w groźne akcje i tym samym zajmować w najważniejszych wyścigach wysokie pozycje. Czy trudno jest załapać się do kluczowych odjazdów czy też może z biegiem czasu wie Pani kiedy warto uciekać, a kiedy lepiej odpuścić?

Nie wiem czy zabieram się we właściwe…zabieram się…i chyba miałabym więcej dobrych wyników, kiedy jechałabym bardziej asekuracyjnie, czekając do ostatniej części wyścigu. Teraz to wiem, to pierwszy rok w Movistarze uświadomił mi, że mogę walczyć z najlepszymi, ale muszę szanować i oszczędzać moje siły. Wracając do ucieczek, to „wchodzę” w te, które po prostu czuję. Czerpię satysfakcję z przekraczania własnych granic (każdy sportowiec wie o czym mówię), to wtedy przychodzą najlepsze wyniki.

W każdym sezonie notuje Pani bardzo dobre wyniki. Z pewnością bardzo ciężko Pani trenuje. Ile godzin trwają tygodniowe przygotowania do najważniejszych startów w sezonie? Jest jakaś recepta na tak udaną karierę?

Godziny są bardzo różne, nie ukrywam, że trenuję ciężko i sporo czasu spędzam na rowerze, ale uświadomiłam sobie, że w moim przypadku ważna jest forma fizyczna. Zależy ona głównie od głowy, od mojego nastawienia. W trakcie mojej kariery, słuchałam wielu osób, trenerów, którzy niekoniecznie we mnie wierzyli…teraz już wiem, że nie chodziło o to, aby oni wierzyli we mnie, tylko żebym to ja uwierzyła w siebie. Ktoś może przekazać Ci uwagi, ale to kim jesteś i co osiągniesz zależy tylko i wyłącznie od Ciebie. Oczywiście mam momenty gorsze i nie wszystko jest różowe…ale jak wspomniałam dużo pracy włożyłam w mój rozwój mentalny, z moją siostrą – Beatą Kurdynowską (trenerką mentalną).Mam szczęście, że mam ogromne wsparcie w rodzinie.

Poza kolarstwem istnieje również inne życie. Może warto przybliżyć czytelnikom w jaki sposób odpręża się Małgorzata Jasińska?

Dobre pytanie…czy ja się odprężam? To zależy od wielu czynników, czasami po prostu muszę pobyć w samotności, innym razem koniecznie muszę być wśród ludzi…na pewno ciężko mi żyć w stagnacji. Co do odpoczynku, to uwielbiam przebywać z ludźmi, którzy są bliscy mojemu sercu, bo w sezonie tego czasu jest naprawdę jak na lekarstwo. Poza tym: dobry film, książka, z której mogę coś wziąć dla siebie…i chyba kontakt i ciekawość drugiego człowieka. To chyba jestem cała ja.

Małgorzata Jasińska to nie tylko utytułowana i uzdolniona zawodniczka, ale też bardzo sympatyczna, poukładana i rodzinna osoba. Mam nadzieję, że wiele młodszych kolarek będzie czerpać z niej przykład, ponieważ taka postawa na szosie, jak i poza nią, zasługuje na szczególne uznanie. To prawdziwa profesjonalistka z krwi i kości. Polskiej zawodniczce życzymy dalszych sukcesów, dużo czasu spędzanego z rodziną i zdrowia.

Rozmawiał Mateusz Gruszeczka

Mateusz Gruszeczka - Rowerowa.pl

Czytaj również

© Copyright 2019-2024 Rowerowa.pl. Wszelkie Prawa Zastrzeżone.