Cała Polska Rowerowa.pl - portal kolarski i rowerowy

Marek Leśniewski: Kolarze zdali egzamin, my też

Marek Leśniewski: Kolarze zdali egzamin, my też

W Plouay zakończyły się mistrzostwa Europy w kolarstwie. Reprezentacja Polski wraca z nich z dwoma brązowymi medalami – Katarzyny Niewiadomej w elicie kobiet oraz Marty Jaskulskiej wśród orliczek w jeździe na czas.

Tekst przeczytasz w ok. 5 minut.

Udostępnij artykuł

W Plouay zakończyły się mistrzostwa Europy w kolarstwie. Reprezentacja Polski wraca z nich z dwoma brązowymi medalami – Katarzyny Niewiadomej w elicie kobiet oraz Marty Jaskulskiej wśród orliczek w jeździe na czas.
Występ polskiej kadry ocenia Marek Leśniewski, szef wyszkolenia Polskiego Związku Kolarskiego.
– Kasia Niewiadoma potwierdziła swoją dyspozycję. Jej trener mówił przed startem, że jest przygotowana, zmotywowana. Pokazała to walką do samego końca – mówi Leśniewski. – Emocje związane z jej brązowym medalem były ogromne, bo Holenderka Van Den-Broek-Blaak jak jastrząb atakowała naszą reprezentantkę. Gdyby Kasia nie miała szczęścia, to byłaby czwarta. Trochę za szeroko wyszła z ostatniego łuku, Holenderka go ścięła, ale wszystko dobrze się skończyło. Medalistów się nie ocenia, tylko się ich chwali. Kasia okazał się taką tygrysicą, wyrwała ten medal. Jeśli chodzi o Martę Jaskulską to po cichu liczyliśmy na medal. Pokazała, że jest zawodniczką klasy światowej, Odpowiadała jej trasa, podjazdy, zjazdy. Spisała się bardzo dobrze.
Inne kategorie, choć nie przyniosły medali, to jednak spisały się też bardzo przyzwoicie. W elicie mężczyzn Maciej Paterski był siódmy.
– Gdyby podjął decyzję, żeby pojechać na finiszu za Włochami, a nie za Van der Poelem, to może byłby wyżej – twierdzi Leśniewski. – Mógł być najwyżej na 5 – 6 miejscu. Zespół pokazał się z takiej strony, że nie jest to zlepek indywidualistów tylko wykonali dobrą robotę. Trochę nam szyki pokrzyżowały upadki Kasperkiewicza i Brożyny. Pokazał się Patryk Stosz, który jest uważany za zawodnika z fantazją, był przy Maćku Paterskim do samego końca, pomagał mu, chronił, we dwójkę zawsze jest raźniej. Również należy docenić Szymona Rekitę, który też pomagał. To był wzorowy wyścig elity. Reprezentacja pokazała, że jadąc prawie w tym samym składzie, co podczas Tour de Pologne, osiągnęła dobre wyniki i to nie był przypadek. Fajnie, że mamy taką grupę. Mamy najlepszych protourowców jak Majka, Bodnar, Poljański, Gołaś, Kwiatkowski i grupę krajową, która potrafi zrobić wynik europejski. O Niewiadomej już wspominałem, 7. miejsce Anny Plichty w „czasówce” to jej „reaktywacja”. Przychodzą czasy rozliczeń, trzymam kciuki, by dalej była w obecnej ekipie na dobrych warunkach.
W wyścigu orlików Leśniewski liczył na więcej. – Warunki były trudne, przy padającym deszczu – analizuje. – Pokazali, że są zespołem. Może zabrakło wyniku. Trochę nerwów w ekipę się wdarło, że wśród juniorów jest jeden przypadek pozytywny covida. Wśród orliczek była kraksa na ostatniej rundzie, nasze trzy zawodniczki leżały. Tempo jazdy było mniejsze niż u juniorek, to znaczy, że była jazda zachowawcza. Na finiszu Jaskulska nie mogła zdziałać nic więcej ponadto, co zrobiła (11. miejsce – przyp.). Wśród juniorek należy podkreślić dobrą postawę Natalii Krześlak (była 21. – przyp.). Pozostałe były z tyłu, ale drużyna jest perspektywiczna.
Niestety, w zespole juniorów stwierdzono jeden przypadek koronawirusa i ekipa musiała wrócić do domu. Wystartował tylko jeden kolarz – Igor Sęk – przyjechał wcześniej, bo startował na czas, nie miał kontaktu z resztą juniorskiej ekipy.
– UCI wprowadziła pewne zasady covidowskie, inne sprawy zostawiła związkom – mówi dyrektor sportowy PZKol. – Mieliśmy procedurę, która była jasna, że w sytuacji nawet podejrzenia wirusa potrzebne jest drugie badanie. W przypadku wyniku pozytywnego – całkowita izolacja zawodnika wraz z osobami, które przebywały przez ostatnie 48 godzin w jednym samochodzie, lub jednym pomieszczeniu. Grupa juniorska, która jechała do Francji przeszła badania, a dopiero 3 dni później otrzymała badania. Okazało się że wynik jest nierozstrzygnięty, ani pozytywny, ani negatywny. Były podstawy, by zrobić nowe badanie. Dało ono jeden wynik pozytywny i grupa musiała wrócić do Polski.
Zdaliśmy egzamin na szóstkę. Jesteśmy związkiem, który przeciera szlaki. Badania covidowskie dla całej ekipy pochłonęły40 tys zł. Zostały ujęte w budżecie na kilka dni przed wyjazdem. Dobrze, że ministerstwo sportu jest elastyczne i rozumie te potrzeby. Przecieramy szlaki dla innych dyscyplin. Podsumowując, bilans jest bardzo dobry. Przed imprezą nikt nie chce mówić o medalach. Były zakusy w elicie pań. W orliczkach co roku mamy, nomen omen jakółki. Generalnie występ oceniam jako bardzo dobry mimo przygód. Udało się nam opanować. Mieliśmy około 55-osobową reprezentację. Czekamy na informację odnośnie lokalizacji mistrzostw świata. Może być Toskania oraz Wogezy we Francji. Zostanie trzy tygodnie na sprawy organizacyjne.
Jacek Żukowski Gazeta Krakowska, Dziennik Polski

Czytaj również

© Copyright 2019-2024 Rowerowa.pl. Wszelkie Prawa Zastrzeżone.