Daria
Pikulik
(10. miejsce w wyścigu ze startu wspólnego/KK Ziemia
Darłowska):
Trasa była dosyć ciężka i bardzo techniczna. Dużo zakrętów,
wąskie dróżki, ale mi odpowiadała. Kolarze szosowi musza być
przygotowani na każde warunki atmosferyczne. Było gorąco, jednak
pomogło odpowiednie nawodnienie i zimne opryski na trasie, dzięki
czemu dałyśmy radę. Wydaje mi się, że tempo było spokojniejsze
niż w ubiegłym roku. Kiedy odjechała jedna zawodniczka, tempo w
grupie trochę stanęło. Na przedostatniej i ostatniej rundzie było
już więcej skoków i szybsze tempo. Po tym, gdy spadł mi łańcuch,
musiałam gonić grupę, lecz co do lokaty, to nie nastawiałam się
na nic wielkiego. Chciałam zrobić dobry trening przed zaczynającymi
się wkrótce zawodami torowymi. 120 kilometrów to dla mnie trochę
za duży dystans.Sobotni
finisz nie był typowo sprinterski i zdecydowanie nie przypominał
zmagań na torze, ponieważ był pod lekką hopkę i odbywał się z
małej grupki. Zaczęłam finisz z dosyć odległej pozycji, więc
dziesiąte miejsce jest dla mnie satysfakcjonującym wynikiem. Po
całej zimie ścigania, kiedy jest mój główny sezon, nie czuję
jakiegoś parcia na szosę. Traktuję to bardziej treningowo. Jeszcze
sporo startów przede mną, bo po mistrzostwach Polski jedziemy na
zawody do Czech i Słowacji.
Dorota
Przęzak
(9. miejsce w wyścigu ze startu wspólnego/LKS Atom Boxmet
Dzierżoniów):
Tak
wyszło - dwa razy dziewiąte miejsce. Wynik niby w porządku, ale
pozostał bardzo duży niedosyt. Taki jest sport. Po starcie dużo
rzeczy zrobiłoby się inaczej, ale teraz to tak naprawdę trzeba
wyciągnąć wnioski na przyszłość i jechać dalej. Dziś
temperatura oscylowała w okolicach 30 stopni, było bezwietrznie.
Upał wielu osobom dał się pewnie we znaki, więc trzeba było
pamiętać o częstym piciu. Osobiście takie warunki mi odpowiadały.
Trasa była selektywna, ale tak naprawdę to wyścig tworzą ludzie.
Dziś każdy kalkulował. Praktycznie cały wyścig peleton jechał
spokojnie. Dopiero pod koniec pojawiło się kilka akcji zaczepnych
na podjazdach, lecz wszystkie kolarki były dość świeże i nie
dało to żadnych rezultatów. Mistrzostwa Polski to zawsze inny
wyścig, nieprzewidywalny pod rożnymi względami i rządzą się
swoimi prawami.
Łucja
Pietrzak
(3. miejsce w wyścigu ze startu wspólnego/MAT Atom
Deweloper):
Nie
miałam przed startem żadnych odczuć. Nie chciałam nakładać na
siebie też niepotrzebnej presji, ale z tyłu głowy miałam obronę
koszulki. Cieszę się z brązu, bo myślę, że udowodniłam po raz
kolejny, że na szosie również potrafię się ścigać.
Upał na pewno nie sprzyjał, ale z drugiej strony lepszy on niż
deszcz. Ciągłe
zmienianie bidonów na zimne pomagało się schłodzić, do tego
ludzie na trasie polewali nas wodą, co pomagało nam przetrwać przy
takiej pogodzie. Dystans był w porządku, standardowy jak na
Mistrzostwa Polski, a trasa sama w sobie była trudna zarówno
technicznie, jak i fizycznie. Ta runda to jeden wielki interwał.
Podsumowując, było co jechać.
Jeśli chodzi o naszą taktykę, to miałyśmy
atakować. Sytuacja od drugiej rundy ułożyła się dla nas dobrze,
kiedy Karolina Stępień uciekała, bo to nie my musiałyśmy gonić,
a spokojnie jechać w grupie. Na końcu i tak wszystko się połączyło
i później myślałyśmy już tylko o finiszu, a w tej rozgrywce
stawialiśmy na Katarzynę Wilkos.
Z kolei na czasówce
trasa była dosyć łatwa technicznie, jedynie dwa ronda trzeba było
odpowiednio pokonać. Samo ukształtowanie terenu nie należało do
najtrudniejszych. Dosyć krótkie podjazdy, można było wjeżdżać
w wysokim tempie. Dla mnie najgorszym momentem były ostatnie trzy
kilometry, gdyż na końcu zabrakło mi już energii.Śmiałyśmy
się z Moniką Brzeźną przed startem, która w czwartek będzie
lepsza, bo ostatnio często jeździmy czasówki podobnie, ale
oczywiście rywalizacji pomiędzy nami nie ma. Przed startem
żartujemy, a później każda z nas skupia się na sobie i walczy o
jak najlepszy wynik. Czasówka to dla mnie rywalizacja z własnymi
słabościami, a to wystarczający przeciwnik. Podczas restrykcji
związanych z pandemią niekiedy musiałam przesiąść się na
trenażer, choć ten rodzaj treningu to dla mnie raczej ćwiczenie
psychiki niż formy fizycznej, bo po prostu bardzo go nie lubię.
Monika
Brzeźna
(8. miejsce w jeździe indywidualnej na czas):
Trasa czasówki była łatwa technicznie, choć od nawrotu trochę
cięższa i też ta część dała mi nieco w kość.
Pogoda akurat
była bardzo dobra. Sucho i ciepło, ale nie za gorąco. Rywalizacja
na czasówce jest raczej z samym sobą, ale poziom oceniam na dość
wysoki, bo sporo dziewczyn w tym roku poprawiło jazdę na czas.
Organizacja wypadła bardzo dobrze, poza godzinnym opóźnieniem
czasowym, nie mam zastrzeżeń. Nie specjalizuje się w tej
konkurencji, więc nie oczekiwałam medalu, ale patrząc realnie, to
pojechałam na swoim przyzwoitym poziomie.
Damian
Papierski
(3. miejsce w jeździe indywidualnej na czas w kategorii
U-23/CCC Development Team):
Przystępując
do wyścigu, liczyłem na niezły wynik, ponieważ wiedziałem, że
jestem dobrze przygotowany. Myślę, że nie był to do końca mój
dzień. Szymon Krawczyk i Filip Maciejuk byli poza moim zasięgiem.
Sądzę, że różnica pomiędzy kategorią U23, a kategorią elity
jest spora. Poziom rywalizacji był wysoki, słoneczna pogoda
dopisała. Trasa w Busku-Zdroju nie była za bardzo wymagająca
technicznie. Nawierzchnia także była w doskonałym stanie.
Największą trudnością był dla mnie liczący 42,5 kilometra
dystans, gdyż na co dzień moje wyścigi są krótsze.
Katarzyna
Wilkos
(2. miejsce w wyścigu ze startu wspólnego/MAT Atom
Deweloper):
Mistrzostwa
Polski to specyficzny wyścig. Nie wiem czy można się czegokolwiek
spodziewać. Stojąc na starcie, liczyłam na dobre samopoczucie tego
dnia, a z całą ekipą walczyliśmy o zwycięstwo. Po czwartej
rundzie był moment, gdy miałam nadzieję, że do mety na solo
dojedzie nasza Karolina Stępień. Dystans wyścigu był
wystarczający, a trasa naprawdę ciekawa, wymagająca i mocno
techniczna. Tempo nie było wysokie, ale upał powodował, że sama
jazda w tych warunkach była ciężka. Myślę, że wiele zawodniczek
jechało dość zapobiegawczo, aby przy tej pogodzie nie odcięło
ich w decydującym momencie. Cieszy nas każdy medal, a te
mistrzostwa kończymy z trzema, bo również ze srebrem Dominiki w
orliczkach.
Komentarze zebrał Maciej Mikołajczyk, Rowerowa.pl