Cała Polska Rowerowa.pl - portal kolarski i rowerowy

Rowerowe dziewczyny na medal IO: Urszula Łoś – wywiad

Rowerowe dziewczyny na medal IO: Urszula Łoś – wywiad

Rozmawiamy z Urszulą Łoś – kolarką torową specjalizującą się w sprincie, brązową medalistką w keirinie kobiet na MŚ w Londynie 2018, drużynową srebrną medalistą w sprincie drużynowym kobiet podczas Pucharu Świata w kolarstwie torowym w Cambridge w Nowej Zelandii, zwyciężczynią klasyfikacji Pucharu Świata w sprincie drużynowym kobiet (wraz z Marleną Karwacką) w sezonie 2019-2020.

Tekst przeczytasz w ok. 7 minut.

Udostępnij artykuł

Rozmawiamy z Urszulą Łoś – kolarką torową specjalizującą się w sprincie, brązową medalistką w keirinie kobiet na MŚ w Londynie 2018, drużynową srebrną medalistą w sprincie drużynowym kobiet podczas Pucharu Świata w kolarstwie torowym w Cambridge w Nowej Zelandii, zwyciężczynią klasyfikacji Pucharu Świata w sprincie drużynowym kobiet (wraz z Marleną Karwacką) w sezonie 2019-2020.

Rowerowa: Na początek proszę przyjąć serdeczne gratulacje od całego zespołu Rowerowej.pl za historyczny sukces jaki osiągnęła Pani wraz z koleżanką – Marleną Karwacką – uzyskanie kwalifikacji na igrzyska w Tokio w konkurencji kobiecego sprintu. Kiedy uświadomiła Pani sobie, że ten cel jest możliwy do zdobycia.

Na początku dziękuję bardzo za gratulacje, a kiedy sobie uświadomiłam, że to jest do zrobienia. Wydaje mi się, że gdzieś na pucharach w zeszłym roku, aczkolwiek w tym sezonie w Nowej Zelandii, gdzie pierwszy raz zeszłyśmy poniżej 33s. Bo jeszcze rok temu, ten czas był dla nas ogromną przepaścią w porównaniu do tego co jeździłyśmy i z takimi czasami rok temu na mistrzostwach świata u nas w Pruszkowie mogłyśmy być w pierwszej czwórce i walczyć o medale.

Co było wg Pani kluczowe w osiągnięciu tego niewątpliwego sukcesu?

Wydaje mi się, że praca, to wszystko co pracowałyśmy przez te 3 lata z trenerem Danielem Meszką to było to. Bo wiadomo, na początku jak się zmienia trenera to trzeba się zaadaptować do tej nowej pracy my musiałyśmy to wszystko przetrawić i to dobrze, że to puściło nas w tym czasie, gdzie były już kwalifikacje olimpijskie i pokazałyśmy, ze możemy się liczyć na świecie.

Olimpiada to na pewno coś o czym myśli Pani niemal codziennie. Nie uciekniemy jednak od wszechobecnego tematu. Mówiła Pani o dobrym przygotowaniu wcześniej, ale pandemia koronawirusa, który zapewne i Pani pokrzyżował plany. Gdzie w tym momencie się Pani znajduje i czy jest Pani w obecnym czasie w stanie trenować?

Znajduje się obecnie w domu, no i trenuje na tyle na ile mogę w domu. Na szosę sobie wyjadę sama, na siłownię trudno jest gdziekolwiek pójść, bo wszystko jest pozamykane. Jakieś ćwiczenia na rowerze, na szosie, na ciężkich obrotach jestem w stanie zrobić, także całkowicie od pracy nie odeszłam, ale też czekamy na jakąś decyzję, bo wiadomo inaczej byśmy się przygotowywali jakby było już wiadome czy te igrzyska odbędą się w tym czasie, czy one zostaną przełożone.

Na to pewnie jeszcze troszkę poczekamy. Pani Urszulo, zacznijmy jeszcze może od tego jak zaczęła się Pani przygoda z kolarstwem i jak długo ona już trwa, bo zawsze warto wrócić, albo przypomnieć przypomnieć o korzeniach jak się zaczynało?

Ja zaczęłam trenować 12 lat temu i zaczęłam wraz z powstaniem naszego toru kolarskiego, który znajduje się w Pruszkowie, bo i ja jestem z Pruszkowa i mieszkam w Pruszkowie. I wtedy powstawał w Pruszkowie klub kolarski PTC Pruszków. Ja chodziłam wtedy do gimnazjum. Prezes przyjechał wtedy do mojej szkoły razem ze starszymi zawodnikami, przeprowadzali wśród nas nabory. Ja jakoś tak zostałam zauważona i wyłoniona spośród moich rówieśników. I pamiętam, że po ok. pół roku dostałam swój pierwszy rower i pojechałam na swój pierwszy trening, to była szosa 5km. I to było wtedy dla mnie mega dużo, ale już zaczynałam później trenować na torze w Żyrardowie. A jak już było można było, jak już był dostępny – na torze w Pruszkowie, to od małego jeździłam na tym torze jeszcze jak były trybuny niedokończone.

A co jest w tym takiego, że Panią przyciągnęło? Jak Pani sądzi?

Szczerze mówiąc kolarstwo było kiedyś dla mnie czymś nowym, bo wiedziałam, że jest coś takiego jak kolarstwo, oglądałam, czy bardziej widziałam w telewizji wyścigi szosowe i to było dla mnie nudne. Ja za dzieciaka też bardzo lubiłam sport i wszędzie jeździłam na zawody sportowe szkolne, czy to była koszykówka, tenis stołowy czy bieganie ja byłem wszędzie, wszystkiego próbowałam. I rower to było dla mnie coś nowego, coś co mogę spróbować trenować. No i tak… spróbowałam, aczkolwiek nie byłam szczerze mówiąc do tego przekonana. Po prostu chciałam spróbować czegoś nowego.

Wyczynowi sportowcy zdecydowaną część roku spędzają poza domem, jak to wygląda w Pani przypadku?

U nas dni zgrupowania w roku to ponad 300 dni, aczkolwiek ja mam o tyle dobrze, że jestem z Pruszkowa, tu jest mój dom rodzinny, także ja na tor kolarski mam tylko 4 km i jestem cały czas w domu.

A jakby można było potraktować pandemię, która obecnie trwa – znowu do niej wracam – czy ta pandemia to też taka możliwość rekompensaty czasu dla bliskich i znajomych? No bo jeśli trzeba już wyjechać to wiadomo, ale teraz się nie da.

Nie spotykam się ze znajomymi w tym okresie no bo wiadomo każdy jest objęty – może nie przymusową – kwarantanną, ale stara się chociaż zapobiec tej chorobie i każdy u siebie spędza czas. U mnie w rodzinie – mam dwóch braci – jest nas w sumie piątka w domu razem z rodzicami. Oni na razie cały czas pracują, więc i tak jestem sama w domu.

Czyli może się Pani skupić na pracy w pojedynkę. Pani Urszulo zakładając, że kolarstwo nie istnieje. Czym by się Pani zajmowała?

Oj, szczerze mówiąc nie mam pojęcia. Przed pójściem do szkoły mistrzostwa sportowego w Żyrardowie składałam papiery do liceum na biol.-chem. także wydaje mi się, że coś by było w kierunku fizjoterapii. Coś takiego. Aczkolwiek ja i tak mam skończoną szkołę biomasażu, więc i tak coś w tym kierunku robię i wydaje mi się, że też bym robiła, gdybym nie trenowała.

Kolarstwo szczęśliwie istnieje. Zakładając, że IO odbędą się zgodnie z planem, o czym już wspominaliśmy wcześniej, jakie są Pani typy i nadzieje?

No na pewno ja będę jechać na igrzyska z nadziejami na medal – bo mogę głośno mówić, że jesteśmy w stanie razem z Marleną pojechać po medal, pojechać po jeszcze życiowy wynik i zapisać się w historii.

A nadzieje, jeśli chodzi o innych sportowców?

Wydaje mi się, że Niemki u nas w drużynie, w sprincie będą bardzo dobrze przygotowane, bo już teraz u siebie na mistrzostwach świata pokazały, że są szybkie i nie do pokonania, także stawiam na Niemki. Australijki też mogą zaskoczyć.

W całym tym okresie niepewnym, ale też i okresie przygotowań to życzę, żeby przygotowania szły pełną parą, żeby się wszystko udało. I oczywiście trzymamy kciuki na Igrzyskach.

Dziękuję bardzo.

Rozmawiał Robert Fraś – Rowerowa.pl

Rowerowa.pl

Czytaj również

© Copyright 2019-2024 Rowerowa.pl. Wszelkie Prawa Zastrzeżone.