Cała Polska Rowerowa.pl - portal kolarski i rowerowy

Smartfon, licznik czy komputer rowerowy? Co zakładasz na kierownicę swojego roweru?

Smartfon, licznik czy komputer rowerowy? Co zakładasz na kierownicę swojego roweru?

Każdy - mniej lub bardziej zaawansowany rowerzysta - lubi wiedzieć,...
Tekst przeczytasz w ok. 4 minuty.

Udostępnij artykuł

Każdy – mniej lub bardziej zaawansowany rowerzysta – lubi wiedzieć, jaki przejechał dystans, w jakim czasie. Wielu z nas te podstawowe dane nie wystarczają. A wtedy…
Kilometry na godzinę, tętno, kadencja, waty – w chwili obecnej każdy z nas może mieć dostęp do tych samych danych, które mają zawodowi kolarze. Nie ma żadnego problemu. Wystarczy zakupić odpowiedni sprzęt, założyć na kierownicę roweru i poczuć się jak Tadej Pogacar, Julian Alaphilippe czy Michał Kwiatkowski. Pewną granicą jest tylko, a często aż, poziom naszego budżetu.
Pamiętam jeszcze na początku lat 90. ubiegłego wieku jednym z popularniejszych liczników rowerowych był zakupiony na targu u naszych przyjaciół zza wschodniej granicy malutki sprzęt. Jak to działało? Wypustka zamocowana na kole (szprycha) obracając się w trakcie jazdy uderzała w skrzydełko analogowego urządzenia i dzięki temu wiedzieliśmy mniej lub więcej dokładnie (raczej mniej) ile kilometrów przejechaliśmy.
Minęło 30 lat. Świat się zmienił. Nikt już nie zakłada analogowych liczników. Na rynku jest taki wybór sprzętu, że można się złapać za głowę. Co należy kupić? To oczywiście zależy od naszych potrzeb. Co innego będzie pasowało rowerzyście, który raz na tydzień jedzie z rodziną do parku, a co innego amatorowi, który ociera się o zawodowstwo, bo spędza na swoim rowerze każdą wolną chwilę.
Klasyczny licznik rowerowy – to wstęp do kolarstwa. Urządzenie zazwyczaj już bezprzewodowe, które pokaże nam podstawowe informacje: dystans, prędkość, średnią prędkość. Nic wielkiego, ale dla wielu z nas to są wystarczające dane. Nie każdy uwielbia godzinami analizować statystyki ze swoich przejazdów.
Komputer rowerowy – i tutaj wchodzimy na rynek tysiąca produktów. Komputerki są mniej i bardziej zaawansowane. Te najbardziej skomplikowane pokażą nam dosłownie wszystko. Mało, poprowadzą nawet po nowej trasie pokazując, gdzie mamy skręcać, aby się nie zgubić. A wszystko to pokazane na małym ekranie często przystosowanym do sporej ilości słońca i w małym lekkim pudełku umieszczanym na specjalnym uchwycie na kierownicy.
Dodatkowo, komputer rowerowy wytrzyma kilka (czasem kilkanaście) godzin ciągłej jazdy. Nie trzeba co chwilę ładować. Ja swój sprzęt podłączam do ładowarki mniej więcej raz na 4-5 dni.
Smartfon – skoro i tak wszędzie nosimy ze sobą swój telefon (na rower również), to dlaczego nie używać go jako licznika? Takie pytanie zadaje wielu z nas. Po co wydawać pieniądze na kolejne urządzenie? Przecież skoro smartfon jest już telefon, aparatem fotograficznym, telewizorem, to dlaczego nie może być komputerem rowerowym?
Może. Sam zakładałem przez jakiś czas iphone’a na kierownicę rowerową. Było wygodnie, stabilnie, bez dodatkowych kosztów. Wystarczyło odpalić jedną z dostępnych aplikacji i jak na moje wymagania wyglądało, że wszystko jest ok. Naprawdę polecam. Chyba, że…
No właśnie. Ostatecznie zrezygnowałem z tego pomysłu. Z kilku powodów: duży pobór energii telefonu (tak, wiem, można podpiąć powerbank), wysoka temperatura, na którą jest narażony sprzęt zwłaszcza w lipcowo-sierpniowe upały, koniec końców nie znalazłem odpowiedniej aplikacji, która pomogłaby mi w nawigacji w nowym terenie. Żaden z testowanych programów nie był idealny.

Co nie oznacza, że u Ciebie to rozwiązanie się nie sprawdzi. Każdy z nas ma inne potrzeby. Pamiętajcie o tym przy wyborze.
Marek Bobakowski, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj również

© Copyright 2019-2024 Rowerowa.pl. Wszelkie Prawa Zastrzeżone.