Polscy kolarze od trzech tygodni wykuwają formę na pruszkowskim welodromie. Wśród nich jest Urszula Łoś, która z niecierpliwością czekała na powrót na tor. Kryta arena znalazła się na liście strategicznych obiektów sportowych.
Polscy kolarze od trzech tygodni wykuwają formę na pruszkowskim welodromie. Wśród nich jest Urszula Łoś, która z niecierpliwością czekała na powrót na tor. Kryta arena znalazła się na liście strategicznych obiektów sportowych.
Urszula Łoś przyznaje, że okres restrykcji związanych z pandemią koronawirusa nie był dla niej łatwy. – Na początku było ciężko. Nie mogłam przestawić się w tryb treningowo domowy. Trudno mi było zebrać się w sobie. Z jednego pokoju w domu zrobiłam pomieszczenie do ćwiczeń. Miałam tam cały swój sprzęt i spędzałam w nim większość czasu. Sporadycznie, jak pogoda pozwoliła, przenosiłam swój trening do ogrodu, żeby choć przez chwilę pobyć na świeżym powietrzu. Po dwóch tygodniach treningów w domu weszłam w taki rytm, że dwa miesiące zleciały mi bardzo szybko. Uważam, że solidnie przepracowałam ten czas – opowiada zawodniczka grudziądzkiego klubu.
W poniedziałek, 18 maja, a więc trzy tygodnie temu otworzono tor w Pruszkowie. Jakie to uczucie po takiej przerwie wrócić na welodrom? – Nie mogłam się tego dnia doczekać. Nigdy do tej pory nie miałam aż tak długiej przerwy. Zazwyczaj trwała ona maksymalnie dwa tygodnie. W dniu pierwszego treningu czułam jednocześnie podekscytowanie, ale i lekki stres. Po wjechaniu rowerem na tor nie zabrakło adrenaliny. Cieszyłam się, jakbym jeździła na nim po raz pierwszy, ale już wiem, że jazdy po torze się nie zapomina – mówi blondwłosa 26-latka.
Na kolarskiej arenie panują oczywiście obostrzenia. – Na płycie toru każdy z nas ma wyznaczony oddzielny boks. Nie siedzimy w jednej grupie jak kiedyś, ale najważniejsze, że powróciliśmy do normalności w treningach – cieszy się wielokrotna medalistka mistrzostw Polski. – Na razie cały czas będziemy trenować w Pruszkowie, ale możliwe, że w lipcu wyjedziemy na zgrupowanie do Spały. Kalendarz startowy nie jest jeszcze znany. Pozostaje nam tylko szlifować formę – dodaje.
W minioną środę, 3 czerwca obchodzono Światowy Dzień Roweru. Jak spędziła go nasza reprezentantka? – Oczywiście, że świętowałam. W moim planie treningowym akurat była szosa, więc idealnie się zgrało. W ostatnim czasie rower jest jednym z najchętniej wybieranych środków transportu. Zauważyłam to po moich najbliższych i znajomych. Jazda na nim to sama przyjemność. Możesz schudnąć, a przy okazji odkryć nowe miejsca i poznać wielu ciekawych ludzi – zachęca do aktywności na dwóch kółkach Łoś.
Dla pięknej polskiej kolarki rok 2020 jest bardzo udany. W styczniu w kanadyjskim Milton wspólnie z Marleną Karwacką sięgnęła po srebrny medal w sprincie drużynowym, pewnie zwyciężając w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Oprócz tego Łoś i jej koleżanka w Berlinie wywalczyły dla naszego kraju w tej konkurencji kwalifikację olimpijską do Tokio.