Tekst przeczytasz w ok. 3 minuty.
Pędzący peleton to potężna siła – nie można jej zatrzymać w momencie, na zawołanie. Dlatego kolarze apelują do kibiców: zachowujcie się odpowiedzialnie. Apelujemy i my.
Kraksa, którą spowodowała jedna z fanek podczas I etapu tegorocznego Tour de France, uświadomiła, że wyścig kolarski to poważna sprawa. Jedna chwila nieuwagi, jeden błąd i kilkudziesięciu zawodników żegna się z marzeniami o wyniku sportowym, wielu z nich spędza wiele dni w szpitalu, o stratach finansowych w sprzęcie (rowery tanie przecież nie są) już nie wspominając.
Przypomnijmy. Mniej więcej 50 kilometrów przed metą pierwszego etapu TdF jedna z fanek tak bardzo chciała pokazać do kamery pozdrowienia dla babci i dziadka (napisane na tekturowej tabliczce), że odwróciła się tyłem do nadjeżdżającego peletonu i weszła pod koła Tony’ego Martina. Co było potem? Kilkudziesięciu zawodników upadło, mocno się poturbowało, kilku trafiło do szpitala i jednocześnie zakończyło udział w Wielkiej Pętli. Dramat wielu ludzi.
Również dramat tej kobiety. Przez kilka dni ścigała ją francuska policja, w końcu aresztowała na kilka dni, a teraz czeka ją sprawa sądowa. W najlepszym razie skończy się na wysokiej karze finansowej. Ale równie dobrze fanka może trafić do więzienia.
W sierpniu (9-15.08.) czekają nas wielkie kolarskie emocje w Polsce – Tour de Pologne. Kolarze przejadą przez większą część południowej części kraju: od Lublina, przez m.in. Sanok, Rzeszów, Zakopane, Bielsko-Biała, Katowice aż do Krakowa. Na ulicach miast pojawią się tłumy, setki tysięcy kibiców. Tym bardziej warto przypomnieć podstawowe zasady zachowania podczas przejazdu peletonu.
Po pierwsze, słuchajmy instrukcji od ludzi zabezpieczających trasę. Jeżeli oni mówią, że stoimy za blisko asfaltu, to mają rację. Cofnijmy się te kilka metrów. Będziemy widzieli dokładnie tak samo, też poczujemy powiew przejeżdżającego z prędkością 60 km/h (a czasem i więcej) peletonu, a jednocześnie gdyby się coś wydarzyło (np. kraksa) nic nam się nie stanie.
Ważne też, aby mieć świadomość prędkości kolarzy. Rower to nie samochód, nie zatrzyma się na kilku metrach, jak przed pasami. Nie ma tak skutecznych hamulców. Jeżeli więc chcemy przejść na drugą stronę ulicy musimy być absolutnie pewni, że w pobliżu nie ma kolarzy. Absolutnie pewni!
Kolejna sprawa – zdjęcia. Wiem, że każdy chciałby mieć wyjątkowe selfie/zdjęcie z pędzącym peletonem w tle, ale to nie my jesteśmy najważniejsi podczas wyścigu kolarskiego. Nie my i nie nasza zachcianka fotki, którą pragniemy pochwalić się na instagramie. Najważniejsze jest bezpieczeństwo kolarzy i nasze.
– Kochamy was, potrzebujemy waszego wsparcia przy trasie, waszego dopingu, ale prosimy o to, byście zachowywali się odpowiedzialnie – tak często kolarze apelują do kibiców.
Osobiście podpisuję się całym sobą pod tym apelem. Niech TdP (ale także inne, mniejsze wyścigi rozgrywane na polskich drogach – tak przy okazji zachęcam do kibicowania) będzie świętem kolarstwa!
Marek Bobakowski, dziennikarz WP SportoweFakty