Wiem, wiem… Też nie lubię jeździć w centrum Katowic (tutaj mieszkam), zwłaszcza w powszedni dzień, kiedy ruch samochodowy jest bardzo intensywny. Mimo że w mieście jest sporo dróg rowerowych, to jednak momentami trzeba włączyć się do ruchu ulicznego. Co zrobić, aby poruszać się komfortowo w dużym mieście?
Jeżeli tylko istnieje droga rowerowa lub wyznaczony pas dla rowerów, to koniecznie jedź właśnie tamtędy. Nie chodzi już nawet o przepisy (choć oczywiście one są najważniejsze), ale o nasze bezpieczeństwo i komfort.
Drogą rowerowa jest stworzona właśnie dla nas, rowerzystów. Pozwala nam przetrwać w miejskiej dżungli. W dużych miastach ta infrastruktura z roku na rok jest coraz bardziej rozwinięta, korzystajmy więc z niej!
Nie powinienem o tym pisać, ale nadal wielu z nas nie chroni głowy. „Po co mi to? Przecież nie ma obowiązku prawnego zapisanego w kodeksie drogowym” – przekonują.
Nie ma, fakt. Ale to nie oznacza, że można narażać życie, albo ciężki uraz. Zwłaszcza w dynamicznym ruchu miejskim to ważne.
W centrum miasta dzieje się tyle, sytuacja jest tak zmienna, że nie warto ryzykować, że czegoś nie usłyszymy. Bo to może oznaczać wypadek. Nasza reakcja będzie spóźniona, bądź w ogóle jej nie będzie i tragedia gotowa.
A możemy nie usłyszeć syreny samochodu uprzywilejowanego, klaksonu innego pojazdu, dzwonka nadjeżdżającego innego roweru czy nawet okrzyku pieszego.
To jest miejsce dla pieszych. Oczywiście prawo dopuszcza jazdę rowerów po chodniku (gdy mamy pod opieką dziecko do 10 lat, podczas ekstremalnie złych warunków pogodowych oraz w momencie, gdy na drodze jest dopuszczona prędkość ponad 50 km/h, a chodnik ma ponad 2 metry szerokości), ale w takich sytuacjach trzeba bardzo uważać.
To my – rowerzyści – jesteśmy na chodniku gośćmi i musimy uważać na pieszych i ustępować im, a nie odwrotnie.
Kiedy mamy odcinek, gdzie nie ma ścieżki rowerowej, a chodnik jest zbyt wąski, wtedy zachowujmy się odpowiedzialnie na drodze. Czyli jak?
Przede wszystkim sygnalizujmy wyraźnie i odpowiednio wcześniej nasze zamiary (skręt). Nie trzymajmy się kurczowo krawędzi drogi, bo w sytuacji kiedy będziemy musieli ominąć dziury lub studzienki (a będziemy musieli wcześniej czy później) to zaskoczymy kierowcę, który nas wyprzedza. Lepiej jechać te kilkadziesiąt centymetrów od krawędzi, ale w miarę prostą linią niż poruszać się zygzakiem.
Bądźmy widoczni, przewidywalni i spokojni na drodze.