Cała Polska Rowerowa.pl - portal kolarski i rowerowy

Jeżeli nie jazda na rowerze, to… Czy kolarz powinien biegać?

Jeżeli nie jazda na rowerze, to… Czy kolarz powinien biegać?

Jeżeli nie jazda na rowerze, to… Czy kolarz powinien biegać?
Tekst przeczytasz w ok. 3 minuty.

Udostępnij artykuł

Jeżeli nie jazda na rowerze, to… Czy kolarz powinien biegać?
Kolarze zawodowi rzeczywiście rzadko biegają. Nie ma to w ich sposobie przygotowań większego sensu. Pod każdym względem lepsza dla nich jest wielogodzinna jazda na rowerze lub trenażerze, zazwyczaj jeżeli warunki atmosferyczne nie są sprzyjające. – Bieganie angażuje zupełnie inne mięśnie, a ich rozwój nie jest mi potrzebny – mówił mi kiedyś Tomasz Marczyński, który kilka tygodni temu zakończył bogatą, wieloletnią karierę kolarską.
No tak, racja. Bieganie to rozwój innych mięśni, jazda na rowerze to inne partie ciała. Ale… Przecież Ty Drogi Czytelniku, jak i ja nie jesteśmy zawodowcami. Przeanalizujmy więc czy trening biegowy nam nie zaszkodzi.
Osobiście biegam od wielu lat. Mimo że jeżdżę również sporo na rowerze. To nie są wielkie dystanse, ale te 7-10 (czasami 13, 15, a i półmaratony się zdarzały) km wplatam w moją aktywność raz, góra dwa razy w tygodniu od kwietnia do października i mniej więcej trzy, cztery razy w tygodniu od listopada do marca. Zimą na rowerze jeżdżę rzadziej, nie używam trenażera. I czuję się dobrze. Nie mam – odpukać w niemalowane drewno – kontuzji, których boi się każdy kolarz.
– Trening ogólnorozwojowy, czyli również bieganie, jest najlepszym rozwiązaniem dla kogoś, kto przez kolejne 7-8 miesięcy nie schodzi z roweru – w podobnym tonie napisał kiedyś były kolarz, Bartosz Huzarski. – Trzeba spróbować wszystkiego, a z każdej metody wyciągnąć samą esencję.
Huzarski dodał, że… osobiście nie lubi biegać. Bo to nudne i monotonne. Jest w tym sporo racji. Z drugiej strony bieganie bardziej wycisza niż jazda na rowerze. Tutaj nie trzeba być maksymalnie skupionym, bo uczestniczymy w ruchu ulicznym. Można założyć słuchawki na uszy (biegając oczywiście po parku lub w lesie), włączyć ulubiony podcast i zapomnieć o bożym świecie.
Ale jak biegać, by nie złapać kontuzji. Bo nie ukrywajmy: najbardziej popularny masowy sport w Polsce jest kontuzjogenny i można nabawić się sporych problemów. Biegajmy z głową! Przede wszystkim ograniczajmy ścieżki asfaltowe i kostkę brukową, a starajmy się trenować w lesie czy na ubitych parkowych alejkach.
Kupmy też porządne obuwie. Oczywiście to nie musi być najnowszy model za cenę, która powoduje, że włosy stają dęba. Wystarczą wygodne buty z amortyzacją, przeznaczone do biegania. To ważne. Będą one miały odpowiednie systemy, które zadbają na tyle, ile się da o nasze stawy.
Nie rzucajmy się z motyką na słońce. Nie możemy w pierwszym tygodniu takiej aktywności wyjść na trening i przebiec maratonu. Bo organizm nam tego nie wybaczy, a my będziemy cierpieli potem przez kilka tygodni. Zacznijmy od półgodzinnego truchtu, a potem stopniowo wydłużajmy dystans i podkręcajmy tempo.
I bawmy się! Bieganie – jak rower – ma być dla nas przyjemnością, a nie przykrym obowiązkiem. Bo w przeciwnym razie nic z tego nie będzie.
Marek Bobakowski, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj również

© Copyright 2019-2024 Rowerowa.pl. Wszelkie Prawa Zastrzeżone.