Przełom października i listopada to w ostatnich latach był idealny czas, aby kupić nowy rower w rozsądnej cenie. Koniec sezonu zawsze przynosił wiele promocji. Przecież sklepy nie chciały zostawać na zimę z pełnymi magazynami. A teraz?
Świat postawiony na głowie
Żyjemy w bardzo dziwnych czasach – również dla branży rowerowej. Najpierw zaatakowała nas pandemia koronawirusa i pojawiły się problemy z dostępnością części. Kolejne lockdowny (dotkliwe zwłaszcza w Azji, gdzie części rowerowe są zazwyczaj produkowane) storpedowały pracę fabryk, komplikowały transport, niszczyły cały łańcuch dostaw.
Kiedy już żegnaliśmy się z koronawirusem i na horyzoncie było widać słońce, w Ukrainie rozpoczęła się wojna. Wojna wywołała potężną inflację, która tak naprawdę dopiero się rozkręca. A wzrost cen uderza nie tylko w konsumentów, ale i w producentów. Znów wszystko zostało postawione na głowie.
Tak naprawdę od wiosny 2020 roku, aż do teraz, zakup roweru to spore wyzwanie. Najpierw rowerów zabrakło (pisaliśmy o tym w Rowerowej TUTAJ) , a teraz są drogie. Co robić?
Wielkie promocje? Nie w tym roku
Koniec sezonu kolarskiego (czyli w Polsce mniej więcej przełom października i listopada) to zawsze idealny czas na „łowy”. Sklepy rowerowe zazwyczaj ogłaszają promocje, aby pozbyć się towaru przed zimą. Część dlatego, że zimą zajmuje się sprzedażą nart (to bardzo częste połączenie w naszym kraju), a część dlatego, że przygotowuje miejsce na nowy sprzęt, na kolejny rok.
Czy tym razem – w 2022 roku – możemy liczyć na wielkie promocje? Niestety, nie możemy.
Po pierwsze dlatego, że sklepy nie mają nadmiaru rowerów. Owszem, jest o wiele lepiej niż w 2020 i 2021 roku, ale do ideału jeszcze sporo brakuje.
– Zwiększone zainteresowanie zakupem dwóch kółek wciąż powoduje problem z dostawami komponentów, stanowiących podstawowy budulec rowerów, czego konsekwencją są opóźnione dostawy. W naszym przypadku dysponujemy o około 30 proc. mniejszymi zapasami niż przed rokiem – mówił mi wiosną 2021 roku, Rafał Gębara, dyrektor Sportów Rowerowych w Decathlon Polska.
Te zapasy obecnie są o wiele większe, ale… Sytuacja międzynarodowa jest bardzo niepewna. Nie wiadomo, co przyniosą kolejne miesiące. Sklepy nie spieszą się więc z wyprzedażą zalegającego na półkach sprzętu.
Nie czekać do wiosny
Owszem, sytuacja jest lepsza niż jesienią 2020 i 2021 roku. Wtedy rowerów praktycznie nie było. Teraz są. Oczywiście w mocno okrojonej liczbie, ale jednak da się coś upolować. Problem tylko w tym, że ceny są potężne.
Specjaliści szacują, że cena rowerów wzrosła w ostatnich trzech latach nawet o… 60-80 procent. A to przecież dane jeszcze sprzed rozpędzającej się inflacji. Myślę, że wiosną dopiero zobaczymy efekt rozlewającego się po całym świecie wzrostu cen energii czy paliw. Efekt, który wywinduje również ceny rowerów. I to nie tylko nowych. Ale także tych, które już zalegają w magazynach.
Dlatego nie będzie niczym ryzykownym stwierdzenie, że zakup roweru teraz – jesienią 2022 – będzie o wiele bardziej opłacalny niż wiosną 2023 roku. Nie tylko ze względu na „sezonowość”, ale głównie z powodu inflacji.
Nowe modele (rocznikowo 2023) mogą osiągnąć ceny katalogowe na niespotykanym dotąd poziomie.
Taniej nie będzie
Należy podkreślić, że powyższy artykuł dotyczy głównie rowerów ze średniej i wysokiej półki. Kryzys w nieco mniejszym stopniu dotknął sprzętu masowego, czyli tego najtańszego. Można bez większych problemów kupić obecnie „jakikolwiek” rower górski czy miejski. I ta cena nie będzie kosmiczna.
Chociaż… I tak będzie sporo wyższa niż dwa, trzy lata temu. Przykład? W 2019 roku podstawowy rower szosowy w Decathlonie można było kupić za ok. 1099 zł (czasami były lokalne promocje). Teraz? Ten sam sprzęt kosztuje 1699 zł. To wzrost o ponad 50 proc. Sporo.
A można się spodziewać, że wiosną 2023 ta cena jeszcze może podskoczyć. 1899 zł? Czemu nie?
Koronawirus, inflacja, a za chwilę być może recesja. Ratujmy się przed skutkami tych wszystkich „plag”, jak się da. Kupujmy mądrze. Kupujmy głową, a nie sercem. Przeliczmy zawsze kilka razy, czy oferowana nam cena jest rzeczywiście atrakcyjna. Ale kupujmy. Taniej nie będzie.