Dwóch Polaków wjeżdżających na czele wyścigu o mistrzostwo świata U23 w kolarstwie przełajowym w 2010 roku w Taborze. Z dzisiejszej perspektywy wydaje się to być snem, lecz to faktycznie miało miejsce, niestety rzeczywistość brutalnie to zweryfikowała.
Polskie kolarstwo przełajowe aktualnie jest w zapaści. Jeszcze w minionej dekadzie zdobywaliśmy medale w kategorii junior i orlik. W tym roku w elicie oraz w kategorii U23 Polski nie reprezentował nikt, a najlepszy junior dojechał na 51. miejscu. Jeszcze niedawno wyglądało to inaczej.
Na początku wieku nadzieje w serca naszych kibiców wlali Krzysztof Kuźniak i Mariusz Gil, którzy zdobywali medale odpowiednio w juniorach i w kategorii U23. Podobno Gil miał nawet ofertę przejścia do zagranicznych ekip, gdzie mógłby się rozwijać, lecz z tą kwestią powiązanych jest wiele niewyjaśnionych historii. Finalnie pozostał w Polsce.
Kuźniak i Gil w kraju nie mieli zapewnionych odpowiednich warunków do trenowania, przez co światowa elita zaczęła im odjeżdżać. Szybko pożegnali się z nadziejami na dobre wyniki. Mariusz Gil długo walczył z wiatrakami i często meldował się w pierwszej i drugiej dziesiątce największych wyścigów elity, ale rezultaty z roku na rok osiągał coraz gorsze.
W 2008 roku na międzynarodowej scenie pojawia się 19-letni Paweł Szczepaniak, który już w pierwszym roku orlika w grudniowym wyścigu Azencross Loenhout zajmuje 2. miejsce. Wówczas w elicie Zdenek Stybar z powodzeniem rywalizuje ze Svenem Nysem.
W lutym 2009 roku w holenderskim Hooherheide odbywają się mistrzostwa świata. Niespodziewanie Szczepaniak zajmuje 3. miejsce w kategorii U23, co otwiera mu drogę do wielkiej kariery. W tym samym wyścigu 10. lokatę zajmuje Marek Konwa, który przez kolejne lata będzie najlepszym zawodnikiem na polskim podwórku. Pierwsze kroki zaczyna stawiać także Kacper Szczepaniak, który jest uważany za jednego z najlepszych kolarzy młodego pokolenia.
W 2010 roku Kacper podpisuje kontrakt z najlepszą stajnią kolarstwa przełajowego drużyną Telenet – Fidea, z którą kontrakty mają podpisane m.in. Zdenek Stybar, Bart Wellens, Kevin Pauwels, Tom Meeusen. Polskę reprezentuje trzech orlików, którzy mają szanse na walkę o podium mistrzostw największych wyścigów w swojej kategorii.
31 stycznia rozegrany zostaje wyścig o mistrzostwo świata U23 w czeskim Taborze. Przejdzie on do historii, ale niestety nie z powodów sportowych. Jeśli chodzi o kwestie sportowe, to wyścig jest piękny dla każdego polskiego kibica, pod warunkiem, że nie wie co się stanie później. To po prostu trzeba obejrzeć, mimo wszystko….
Paweł Szczepaniak od początku jedzie swój wyścig. Jest o poziom lepszy od rywali. Po pierwszym okrążeniu na metę wpadają dwie biało-czerwone koszulki – Szczepaniak i Konwa. Z tyłu Meeusen i reszta próbują gonić Polaków, a raczej próbują minimalizować straty. Kacper Szczepaniak także nie odpuszcza pilnuje Meeusena.
Marek Konwa nie wytrzymuje tempa Pawła i powoli traci dystans. Zaczyna go doganiać grupa Meeusena, w której dobrze wygląda Kacper Szczepaniak.
Paweł Szczepaniak wpada samotnie na metę. Za nim na drugim miejscu przyjeżdża jego brat Kacper, który wygrywa walkę o srebro z Francuzem Arnaud Jouffroy. Umęczony Marek Konwa kończy rywalizację na 5. miejscu do ostatnich chwil walcząc z Szwajcarem Arnaudem Grandem, potem okaże się, że tak naprawdę walczył o jeden ze swoich największych wyników w karierze.
Od razu po triumfie Paweł Szczepaniak otrzymuje ofertę dołączenia do swojego brata w Telenet- Fidea. Kariera stoi przed nimi otworem, trenując na zachodzie są w stanie osiągnąć szczyty i wygrywać największe wyścigi na świecie. Piękny sen trwa, lecz za moment dojdzie do bolesnego przebudenia.
Jest to moment otrzymania wyników testów antydopingowych. Próbki Kacpra i Pawła są pozytywne. Zaczyna się dramat braci Szczepaniaków. Kontrakty z Telenet – Fidea zostają rozwiązane. Polski Związek Kolarski zawiesza ich odpowiednio na 4 i 8 lat. Zawodnicy mają prawo do sprawdzenia próbki B, lecz nie decydują się na to z uwagi na koszt 1500 euro, co jest równoznaczne z przyznaniem się do winy.
Kary dla braci Szczepaniak są tak surowe, ponieważ wcześniej mieli już wpadki dopingowe. Do tego zarząd PZKol decyduje, że zawodnicy, którzy wpadli na dopingu nie mogą reprezentować barw narodowych. To brzmi jak wyrok. Długie zawieszenia, a po ich kresie brak możliwości udziału w największych imprezach.
Młodzi ludzie nie potrafią poradzić sobie z taką decyzją. Młodszy z braci próbuje targnąć się na swoje życie. Obydwaj muszą zacząć żyć innym życiem. Po latach życie zaczyna się im układać, lecz jego częścią nadal jest kolarstwo.
Przez dyskwalifikację na trzecie miejsce wskoczył Marek Konwa. Niestety to będzie szczyt jego możliwości. Do tej pozycji zbliży się jeszcze raz w 2012 roku, kiedy zajmie 6. miejsce na MŚ U23. Konwa nie zdecydował się na wyjazd zagranicę, przez co światowa czołówka mu odjechała. Na krajowym podwórku co roku był najlepszy, ale dla światowej elity mógł być tylko tłem.
W 2010 roku Polacy mieli realne szansę zdobyć całe podium mistrzostw świata U23 w kolarstwie przełajowym, a skończyło się na jednym brązowym, a raczej gorzkim, bardzo gorzkim medalu. Od tamtego momentu polskie kolarstwo przełajowe jest niczym równia pochyła, która nie ma końca.
Bracia nie potrafią żyć bez przełajów. Kacper występuje o skrócenie dyskwalifikacji, lecz jego prośba nie zostaje spełniona. Nie znajduje on zrozumienia u władz PZKol. Paweł Szczepaniak na krótko wraca do rywalizacji w 2017 roku, lecz bez rewelacji.
Na szczęście Paweł i Kacper Szczepaniak poradzili sobie z życiem, które ciągle krąży wokół kolarstwa. Kacper prowadzi salon rowerowy w Gorzowie i pomaga w przygotowaniach kondycyjnych naszemu mistrzowi świata na żużlu Bartoszowi Zmarzlikowi. Z kolei Paweł posiada wypożyczalnię rowerów na Majorce.
Bracia nie przyznali się do winy w kwestii stosowania dopingu, ale fakty mówią same za siebie. Na pewno zasługują na potępienie i lincz z racji tego co zrobili. Lecz za stronę czysto sportową należą im się gratulacje, ponieważ wlali nadzieje w serca polskich kibiców i tchnęli ducha w polskie kolarstwo przełajowe, ducha, który szybko się ulotnił. Jedyne co nam z tego pozostało to nagrania, którymi możemy się pasjonować.
Aktualnie dla polskiego kolarstwa przełajowego nastały ciemne wieki. W wymiarze międzynarodowym – brak wyników, a nawet brak startów w Pucharach Świata i Mistrzostwach Świata, a także w wymiarze krajowym – brak sponsorów, kibiców i zainteresowania.
Niestety nie widać światełka w tunelu. Takowym może być jedynie pojawienie się ponadprzeciętnego talentu, który przyciągnie kibiców i sponsorów, ale takowego niestety nie widać.