Tekst przeczytasz w ok. 6 minut.
Przyzwyczailiśmy się do tego, że mamy swoją drużynę na poziomie prokontynentalnym. Od 2019 roku mogliśmy się cieszyć nawet drużyną ze szczebla World Tour. Teraz, po upadku CCC Team w oczy zajrzała nam jednak pewna pustka – czy musi tak być?
Przez ostatnie 16 sezonów, tylko 3 razy zdarzyła się sytuacja, w której na polskiej licencji nie ścigała się żadna drużyna drugiej, bądź pierwszej dywizji. W latach 2005-2007 była to drużyna Intel-Action, która w samym roku 2005 odniosła 15 zwycięstw w imprezach rangi UCI, wygrywając w tym prestiżowy etap “Dunkierki” (2.HC) oraz mistrzostwo Polski ze startu wspólnego. Przed 2008 rokiem drużyna straciła licencję UCI, aby rok później wrócić, ale już w wymiarze kontynentalnym.
2010 rok był przełomowy dla drużyny CCC Polsat Polkowice – po czterech latach funkcjonowania jako drużyna trzeciej dywizji, zrobiła krok w przód i awansowała na poziom proconti. Poziom ten, z wyjątkiem rocznej przerwy w 2012 roku, “pomarańczowi” utrzymali aż do 2018. CCC Sprandi Polkowice dwukrotnie wystartowało nawet w Giro d’Italia – w roku 2014 oraz 2017.
W roku 2016 miała miejsce sytuacja, w której na szczeblu prokontynentalnym znajdowały się dwie polskie drużyny. Oprócz starego bywalca z Polkowic, licencję uzyskała Verva AcitveJet Team. Był to zaledwie roczny epizod, ale drużyna dostała “dzikie karty” na kilka imprez WorldTourowych – Tour de Suisse, Volta a Catalunya, czy Classic Hamburg. Ekipa nie tylko nie zdołała się utrzymać na poziomie drugiej dywizji, ale z mapy kolarskiej zniknęła całkowicie.
W połowie roku 2018 dowiedzieliśmy się, że firma CCC zdecydowała się na przejęcie pozostałości po WorldTourowej ekipie BMC Racing. Co prawda licencja po CCC Sprandi Polkowice przejęło kontynentalne zaplecze – CCC Development Team, to CCC Team zostało zarejestrowane jako polska ekipa. Tym samym, w sezonie 2019 mogliśmy emocjonować się poczynaniami polskiej drużyny na poziomie WorldTour.
Przygoda ta nie trwała jednak długo, sezon 2019 w wykonaniu “pomarańczowych” nie był najlepszy, a główny sponsor ekipy, polska firma obuwnicza CCC notowała straty. Gwoździem do trumny była sytuacja pandemiczna i kilka tygodni temu świat obiegła informacja, że CCC nie będzie dalej sponsorować drużyny na poziomie WorldTour. W oczy zajrzała nam pustka – smutny będzie to rok, jeżeli dysponować będziemy tylko ekipami kontynentalnymi. Czy poziom polskich kolarzy nie jest wystarczający, żeby stworzyć w pełni polską ekipę drugiej dywizji? Sprawdźmy.
Wraz z końcem tego roku, wygasają kontrakty Łukasza Wiśniowskiego, Michała Paluty, Szymona Sajnoka, Kamila Małeckiego oraz Kamila Gradka. Tak jak Sajnok i Wiśniowski mają szansę zatrudnienia na poziomie WorldTour, tak dla reszty poziom prokontynentalny byłby idealny, aby szlifować swoje umiejętności. Z drugiej jednak strony dla duetu Sajnok-Wiśniowski, krajowa ekipa prokontynentalna, w przypadku braku transferu do WorldTouru, byłaby świetną “opcją B”.
Kolejnym zawodnikiem, który mógłby stanowić o sile krajowej ekipy jest Alan Banaszek, obecny zawodnik Mazowsze Serce Polski Team. Banaszek powoli odradza się po nieudanym epizodzie w hiszpańskim Caja-Rual i z pewnością byłby świetnym wyborem, jeżeli chodzi o sprinty. Skoro już jesteśmy przy drużynie z Mazowsza, to warto wspomnieć o Pawle Beernasie, który ma już za sobą doświadczenie zebrane w WorldTourze. “Berni” stanowiłby o sile drużyny w trudnych, północnych klasykach. Kolejnym zawodnikiem, który nadaje się na ten poziom jest Adrian Kurek, były mistrz Polski to zawodnik, który przez wiele lat był koniem napędowym w CCC Sprandi Polkowice.
Świetnym rozwiązaniem byłoby zakontraktowanie Stanisława Aniołkowskiego, czyli świetnie zapowiadającego się sprintera. 23-latek, który do tej pory reprezentował CCC Deevelopment Team kończy wiek orlika i prawdopodobnie będzie zmieniał klubowe barwy. Zawdonik ten na swoim koncie ma już 4. miejsce w mistrzostwach Europy do lat 23 oraz wygrane dwa etapu Turul Romanei (2.1).
Polska drużyna drugiej dywizji mogłaby być także świetnym argumentem do powrotu do Polski duetu z Leopard Pro Cycling. W ekipie z Luksemburga ściga się świetny jak na warunki kontynentalne góral – Szymon Rekita oraz dobrze zapowiadający się czasowiec – 20-letni Filip Maciejuk. RekitA ma na swoim koncie wygraną “generalke” Tour of Antalya (2.2), etap Tour de Jura (2.2), czy 5. miejsce w “generalce” Tour of Luxemburg (2.HC). Maciejuk natomiast to medalista mistrzostw świata juniorów na czas, a także zwycięzca Karpackiego Wyścigu Kurierów.
Podobna sytuacja ma miejsce z Przemysławem Kasperkiewiczem, który bardzo wcześnie opuścił Polskę. “Kasper” otarł się o WorldTour będąc na stażu w Quick-Step Floors, a następnie spędził dwa lata w Delko Marseille (PCT). Gorszy sezon przeplatany z kontuzjami spowodował spadek do francuskiej ekipy regionalnej. O talencie Kasperkiewicza mieliśmy okazje przekonać się wielokrotnie, a transfer do krajowej ekipy, mógłby być świetną szansą na odbudowanie się.
Kolejnym góralem w stawce mógłby zostać Artur Sowiński, 23-latek ścigający się we Włoszech pokazał swój potencjał w ubiegłym roku, chociażby podczas Tour of Malopolska czy Górskich Szosowych Mistrzostw Polski. W 2021 kończy się umowa z drużyną Arkea-Samsic Łukasza Owsiana, który byłby kolejnym bardzo wartościowym zawodnikiem w szeregach takiej ekipy.
Skład ten, uzupełniony o młode talenty, takie jak Damian Papierski, Szymon Tracz, czy Szymon Krawczyk mógłby z pewnością być solidną ekipą drugiej dywizji. Warto dodać, że w obiegu są także takie nazwiska jak Paterski, Stosz, Cieślik czy Rutkiewicz. W czym tkwi w takim razie problem? W finansach. Niestety, żeby taka ekipa powstała, musi znaleźć się cierpliwy i bogaty sponsor. Może współpraca Dariusza Banaszka z Samorządem Województwa Mazowieckiego będzie się układała na tyle dobrze, że znajdą się środki na krok w przód? Alternatywą może być firma Orlen, która od lat inwestuje duże pieniądze w polskie kolarstwo, może to dobra okazja do stworzenia narodowej ekipy kolarskiej? Potencjał jest, pytanie czy zostanie on wykorzystany.
Karol Dziambor - Rowerowa.pl