Wyścig kolarski potrafi mieć długość niemal 300 kilometrów (np. Milan – San Remo), a etapy Tour de France czy Tour de Pologne to często ponad 200 kilometrów. Ale to oczywiście ściganie przeznaczone dla zawodowców. Ludzi, którzy poświęcają całe swoje życie dla kolarstwa.
A przeciętny Kowalski? Taki, który ze względu na obowiązki w domu, pracę, rodzinę może przeznaczyć na rekreację zaledwie (albo aż) kilka godzin tygodniowo? Czy on jest w stanie przejechać za jednym razem powiedzmy… 100 kilometrów. „Mogę jeździć rowerem? Stać mnie na taki maraton?” – zadajesz sobie te pytania. Oczywiście!
Jeżeli chcesz dołączyć do grupy „100 km”, to przeczytaj kilka poniższych porad. Wiadomo, nie zagwarantują sukcesu, ale na pewno pomogą w realizacji tego marzenia.
Przyzwyczajaj swój organizm do wysiłku. Lepiej jest wyskoczyć trzy, cztery razy w tygodniu na godzinę rekreacyjnej jazdy, niż raz na dwa tygodnie wsiąść na rower i jechać do upadłego, aż plecy powiedzą „dość” (przy okazji, to sygnał, że należałoby skorzystać z profesjonalnej usługi bikefittingu) i trzeba będzie jakoś dowlec się do domu. To częsty błąd popełniany przez początkujących. Należy jechać też zgodnie ze swoim tempem, nie patrząc na średnią prędkość, kontrolując swoje samopoczucie.
– Jazda rowerem to wolność, radość i przyjemność – usłyszałem kiedyś od naszego czołowego kolarza, Michała Kwiatkowskiego. – Więc czemu nie dozować sobie takiej dawki szczęścia tak często, jak to tylko możliwe? Pamiętajmy: przecież każdy może jeździć rowerem. Każdy!
Jeżeli zawsze będziesz jeździć rowerem godzinę i w jej trakcie przejedziesz powiedzmy 20 kilometrów, to owszem będziesz zdrowszy, bardziej wysportowany, ale do pokonania dystansu 100 km na rowerze się nie zbliżysz.
Dlatego najlepiej raz w ciągu tygodnia spróbuj poświęcić więcej czasu na dłuższy, kilkugodzinny trening. Przez pierwsze tygodnie niech to będzie 30 km, potem 50 km, następnie przyjdzie czas na 60-70 km i tak w końcu nadejdzie ten czas, że pokonasz wymarzone 100 km na rowerze. Zmieniaj często trasy rowerowe, aby nie wpaść w rutynę.
Ten proces powolnego (oczywiście o tym, jak dużo czasu na to potrzebujesz, zdecyduje Twój organizm – trzeba go obserwować) zbliżania się do celu jest konieczny. Nie da się go pominąć.
Na rozklekotanym sprzęcie można przejechać krótki dystans, nie ma problemu. Ale jeżeli planujesz jeździć regularnie i w końcu pokonać 100 km na rowerze, to musisz być absolutnie pewny swojej maszyny. Aby nie doszło do niespodziewanej (a właściwie spodziewanej) awarii.
Na początek zadbaj o:
regularne mycie,
czyszczenie i smarowanie napędu,
sprawdzanie stanu ogumienia.
O to by te kwestie były na dobrym poziomie, może każdy zadbać sam. Do tej listy należy jeszcze dopisać dbanie o hamulce, przerzutki, itd. Ale tutaj już możemy skorzystać z usług serwisantów. Nie zapłacimy za dużo, a będziemy mieli pewność, że rower, na który wsiadamy jest w świetnej formie. Jak my.
Pamiętajmy również o obowiązkowym wyposażeniu roweru, które określają aktualne przepisy ruchu drogowego. Warto zaopatrzyć się we wszystkie wymagane prawem akcesoria, w odpowiedni sprzęt. Więcej szczegółów znajdziesz tutaj – obowiązkowe wyposażenie roweru.
Należy zadbać jeszcze o zapasową dętkę, którą możemy zawsze schować w torebce podsiodłowej. Świadomość, że nie musimy się martwić ewentualnie o defekt i poradzimy sobie w sytuacji, gdy przed nami będzie jeszcze długa droga do domu jest bezcenna. Warto też upchać do kieszeni koszulki lekką kurtkę przeciwdeszczową. Nagłe ochłodzenie, deszcz czy wiatr mogą nam odebrać przyjemność z jazdy.
100 kilometrów to powiedzmy od trzech (prawie zawodowcy) do nawet siedmiu, czy ośmiu godzin jazdy. Setka setce nierówna. Nie patrz proszę na średnią prędkość, kiedy pokonujesz 100 km. To zupełnie nie ma znaczenia.
Nie da się pokonać takiego dystansu bez jedzenia i picia. Jakby organizm nie był wytrenowany to potrzebuje energii.
Co wziąć na tak długą jazdę? Koniecznie wodę (dwa bidony), banana, rodzynki, batoniki, dobrym rozwiązaniem są również żele energetyczne (ale tutaj najpierw trzeba sprawdzić, jak je toleruje nasz organizm).
Więcej o odżywianiu podczas jazdy na rowerze pisaliśmy TUTAJ >>
Najlepiej na pierwszą „setkę” wybierz trasy rowerowe, które w większości znasz z poprzednich treningów. Dzięki temu nie będziesz tracił czasu i energii na orientowanie się, gdzie aktualnie jesteś i gdzie musisz jechać. A to bardzo ważne, kiedy pierwszy raz decydujesz się na pokonanie 100 km na rowerze.
Asfalt? Szuter? A może las? Gdzie jeździć? Tutaj również dowolność. Czy 100 km pokonasz na rowerze szosowym, czy na rowerze górskim, to nie ma żadnego znaczenia.
Trzeba pamiętać o plusach i minusach każdego z rozwiązań.
Na asfalcie będzie można ten dystans pokonać szybciej, ale z kolei musimy pamiętać o zagrożeniach związanych z ruchem drogowym . Drogi szutrowe i leśne to z kolei dłuższa wyprawa wymagająca od nas więcej energii (np. na pokonywanie nierównej nawierzchni), ale i większe bezpieczeństwo. Można też „zmiksować” nawierzchnię, którą zechcemy przejechać.