Marta Jaskulska to jeden z diamentów polskiego kolarstwa. Przygodę ze ściganiem zaczynała w LKK Warmia Biskupiec. Następnie dołączyła do BCM Nowatex Ziemia Darłowska, gdzie opieką otoczył ją trener Marcin Adamow, co przełożyło się na lepsze wyniki na torze.
Rok 2019 był dla niej pierwszym w kategorii młodzieżowej. Jako orliczka nie była już tak nieuchwytna dla rywalek. Jednak Marta nie odpuściła i starała się walczyć. Zajęła 6. miejsce na mistrzostwach Polski w wyścigu ze startu wspólnego elity.
W czasach kiedy była juniorką nie było na nią mocnych. Na polskich wyścigach odjeżdżała kiedy chciała. Na szosie została 4-krotną mistrzynią Polski (2x ITT i 2x wyścig ze startu wspólnego). Do tego dołożyła brązowy medal na mistrzostwach Europy w czasówce i 9. lokatę na mistrzostwach świata. Dołożyła także do tego medale mistrzostw świata juniorów na torze i mistrzostw Europy juniorów na torze.
Pod koniec 2019 roku zgłosił się do niej polska ekipa CCC-Liv. Marta zyskała ogromne możliwości rozwoju. Niektórzy mówią, że potencjał ma porównywalny albo większy niż Katarzyna Niewiadoma. Nam pozostaje chuchać na zimne i liczyć, że Marta wzniesie się na wyżyny swoich umiejętności i dostarczy kibicom wiele radości.
Jako juniorka odnosiłaś masę sukcesów. Czy przeskok do orliczki nie był dla Ciebie trudnym przeżyciem?
Ubiegły rok był trudnym przeżyciem, ale nie ze względu na zmianę kategorii. Parę rzeczy się nie zgrało no i, nie szło. Były momenty, w których czułam się dobrze, ale brakowało mi motywacji, do tego doszło bardzo mało ścigania. Później wolałam skupić się na maturze i zdać prawo jazdy, żeby kolejny sezon zacząć z czystą głową.
Jako orliczka nie wygrywasz już seryjnie wyścigów. Czy taki sezon nie pozwolił Ci nabrać pokory i sprawi, że będziesz lepszą zawodniczką?
Myślę, że w kwestii pokory nic się nie zmieniło. Do moich wygranych podchodziłam raczej z zimną głową. Byłam też świadoma, że mogę mieć gorszy sezon, a najważniejsze było dla mnie wyjście z tego kryzysu. Zmieniłam kilka rzeczy i widzę pozytywne efekty pod kątem podejścia do roweru i mojego samopoczucia.
Rywalizowałaś między innymi na wyścigu Gracia Orlova, gdzie prezentowałaś się solidnie. Jak czułaś się podczas tego wyścigu i na tle doświadczonych zawodniczek?
Dobrze, lubię się ścigać w większym peletonie, ponieważ nie mam problemu z przemieszczaniem się po grupie i to zawsze jakieś nowe doświadczenie dla kogoś tak młodego. Pracowałyśmy tam na Anię Plichtę, było to wielką motywacją, ponieważ Ania jest bardzo pozytywną i miłą osobą.
Jak zareagowałaś kiedy otrzymałaś ofertę od CCC-Liv? Czy byłaś zaskoczona?
Nie byłam zaskoczona. Sama się zgłosiłam, kiedy dowiedziałam się, że jest tam dla mnie miejsce. To była szybka decyzja, ale wcześniej już długo nad tym myślałam. Teraz jestem szczęśliwa, że tak postąpiłam i mam nadzieję, że przełoży się to na mój rozwój. W Darłowie miałam bardzo dobre warunki i mam wielki sentyment do tego klubu. Dziękuję za wszystko, co mogłam tam osiągnąć. Cieszy mnie to, że rozstaliśmy się w takich pozytywnychrelacjach i nadal czuję wsparcie ze strony klubu.
Czy możesz nam opowiedzieć jak wygląda drużyna CCC-Liv od środka? Jak dogadujesz się ze starszymi zawodniczkami m.in. Marianne Vos?
Jestem najmłodszą zawodniczką, jednak mocno tego nie odczuwam. Każdy próbuje mi pomóc przekazać swoje wskazówki, żebym miała łatwiej. Marianne spotkałam jedynie pierwszym zgrupowaniu, było to dla mnie ekscytujące, ponieważ do tej pory była moją idolką. Teraz gdy emocje już opadły, obiektywnie mogę powiedzieć, że nie odczuwa się różnicy między tymi bardziej utytułowanymi zawodniczkami a dziewczynami z mniejszym doświadczeniem.
Jak wypadło pierwsze zgrupowanie? Czy było trudniejsze od wcześniejszych zgrupowań, które odbyłaś w innych ekipach?
Było inne, bardziej intensywne. Między treningami miałyśmy sesje zdjęciowe, nagrania czy spotkania ze sponsorami. Raczej codziennie coś się działo. Do tego treningi były dużo dłuższe niż te, które miałam do tej pory, ale podobało mi się.
Kiedy zadebiutujesz w barwach CCC-Liv? Czy nie przeszkodzi Ci w tym koronawirus?
W barwach ekipy miałam zadebiutować 18 marca, przez obecną sytuację start został odwołany.
Ciągle jesteś młodą zawodniczą, jaki jest twój cel na ten sezon i w jakim miejscu widzisz się za rok?
Myślę, że więcej będę mogła powiedzieć po pierwszych startach. W moim przypadku najważniejsze jest to, żeby się rozwijać. Mam gdzieś w głowie swoje cele, ale raczej nie chcę o nich głośno mówić.
Jesteś wszechstronna, radzisz sobie w każdym terenie, jednak musisz wybrać w jakim kierunku chcesz się rozwijać. Czy już wiesz, czy będą to góry, czy czasówki, a może jedno i drugie?
Często słyszę to pytanie, ale nie znam odpowiedzi. Mam nadzieję, że sama do mnie przyjdzie i nie zastanawiam się nad tym mocno.
Jeszcze dwa lata temu świetnie radziłaś sobie na torze. Co z torem? Czy to już historia, czy rozważasz powrót do kolarstwa torowego?
Mojej historii z torem nie zakończyłam. Możliwe, że pojawię się na nim, jeśli będę miała ochotę, ale raczej dla przyjemności treningowo i nie na taką skalę jak kiedyś. Szosa zawsze była dla mnie numerem jeden, dlatego postanowiłam rozwijać się w tym kierunku.
Oprócz Ciebie w CCC-Liv jest jeszcze Marta Lach, Aurela Nerlo i Agnieszka Skalniak. Jak się razem dogadujecie?
Z dziewczynami znałyśmy się już wcześniej z wyścigów w Polsce. Marta z Aurelą jeździły razem w klubie, więc nie mamy problemu z dogadywaniem. Agnieszkę osobiście poznałam dopiero w ubiegłym roku, kiedy było już wiadomo, że będziemy razem jeździć. Pomaga mi ze wszystkim i jest dużym wsparciem.
Czy nie uważasz, że CCC-Liv daje wam duże możliwości? Jeśli będziecie się dobrze rozwijać, to za kilka lat reprezentacja Polski elity może mieć silną i liczącą się kadrę.
Myślę, że CCC- Liv daje nam pewnego rodzaju niezależność. Mamy zapewnione starty, zgrupowania czy sprzęt do tego muszę dodać, że każda z nas jest objęta programem Team100, to duże ułatwienie. Możemy, więc tak zakładać jednak w praktyce jest różnie.
Czego życzyć Ci w tym sezonie?
Zdrowia.