Olga Wankiewicz (UKS Copernicus-SMS Toruń) to bardzo młoda zawodniczka, która całą karierę sportową ma jeszcze przed sobą. Olga zdążyła już jednak reprezentować nasz kraj podczas międzynarodowych imprez kolarskich, uczestniczyła m.in. w European Youth Olympics Festival. Jest zawodniczką, która jeździ nie tylko na torze, ale też na szosie. W ostatnim czasie jej forma jest bardzo dobra, ponieważ na niedawno zakończonym torowym Pucharze Polski juniorów w Pruszkowie odniosła dwa zwycięstwa: w madisonie (z Nikolą Wielowską) oraz w wyścigu na 2 km.
Rowerowa.pl: Kiedy zaczęłaś interesować się kolarstwem? Jakie były Twoje początki z tym sportem?
Olga Wankiewicz: Trenować kolarstwo zaczęłam 6 lat temu. Na początku zbytnio nie interesowałam się jazdą na rowerze, poza spoglądaniem jak tata ogląda wyścigi w TV. Właściwie to, że jestem w tym sporcie zawdzięczam tacie, który jako pierwszy na rodzinnych przejażdżkach zauważył moje predyspozycje. W 2013 roku, w Toruniu, powstała Akademia Michała Kwiatkowskiego – Copernicus, do której trafiłam rok później. Na moich pierwszych treningach nie czułam, że kolarstwo to sport, który chcę uprawiać i niejednokrotnie mówiłam tacie, że chcę spróbować czegoś innego. Tata wtedy odpowiadał „Nie poddawaj się tak szybko”. Po upływie czasu, kiedy zaczęły się treningi w grupie i różne ćwiczenia zaczęło mi się to podobać i sprawiać po prostu przyjemność. Do tego zaczęły się wyścigi ligowe i pierwsze zwycięstwa, co dało mi dodatkową motywację.
W niedawno zakończonym Pucharze Polski juniorów na torze w Pruszkowie pokazałaś się z bardzo dobrej strony. Osiągnęłaś tam zamierzone cele? Jak oceniasz swoje poczynania?
Ten Puchar Polski dawał nadzieję na udane otwarcie sezonu. Jest jednak mały niedosyt, co do omnium. W pierwszej konkurencji (scratch), na ostatnich okrążeniach miałam defekt, który spowodował, iż znalazłam się na ostatnim miejscu. Wydawać by się mogło, że ta sytuacja wyklucza mnie z walki o wejście do najlepszej piątki, nie mówiąc już o strefie medalowej. Mimo porażki nie poddałam się i chciałam udowodnić, że wszystko da się zrobić, bo wiele zależy od naszej psychiki. Walczyłam do ostatniego finiszu w wyścigu punktowym, co ostatecznie dało mi 4. miejsce w klasyfikacji końcowej. Ta konkurencja pokazała ile mam w sobie możliwości. W ostatnim dniu zawodów rywalizowałam w madisonie i na 2 km, w tych wyścigach odniosłam zwycięstwa. Na 2 km udało mi się pojechać, jak to mój trener klubowy Andrzej Kiejnowski powiedział, „po profesorsku” pod względem taktycznym. Dzięki temu ustanowiłam swój rekord życiowy. Madison, który jechałam w parze z Nikolą Wielowską również pokazuje, że drzemie w nas potencjał i możemy mierzyć w wysokie cele. PP na torze pokazał, że wchodzę dobrze przygotowana w sezon szosowy, który miałam zacząć wraz z dziewczynami z kadry już w końcówce marca wyścigiem we Włoszech. Niestety pandemia koronawirusa wszystko zweryfikowała.
W związku z panującą pandemią koronawirusa odwoływanych jest coraz więcej kolarskich imprez, co jest jak najbardziej słusznym posunięciem w trosce o zdrowie zawodników i ich rodzin. Jak radzisz sobie w tej sytuacji z treningami?
Pandemia koronawirusa pokrzyżowała wszystkim sportowcom plany na początek sezonu. Tak naprawdę nikt z nas nie wie, kiedy zawody sportowe zostaną wznowione, w związku z tym nie wiemy w jaki okres mamy celować. W obecnej sytuacji uważam, że nie warto przebywać w miejscach, w których jest dużo ludzi, a co do trenowania to skupić się na podtrzymaniu wytrzymałości i wpleść więcej treningów wzmacniających tj. core stability.
Która z torowych konkurencji jest Ci najbliższa?
Najbliższe mojemu sercu są konkurencje średniodystansowe, ponieważ są one najbardziej adekwatne do kolarstwa szosowego. Szczerze mówiąc nie mam swojej jednej ulubionej konkurencji. W tej kategorii nie chcę skupić się na jednej konkurencji i chcę powalczyć o medale w omnium, madisonie i na 2 km.
Można było Cię spotkać na wielu imprezach krajowych i międzynarodowych. Jest taki start i takie miejsce, które zapadło Ci w pamięci najbardziej?
Tak naprawdę do tej pory nie miałam okazji ścigać się na wielu imprezach zagranicznych. Na arenie międzynarodowej wzięłam udział w wyścigach w Belgii, Holandii i Azerbejdżanie. Najbardziej pozostał mi w pamięci EYOF (European Youth Olympics Festival) ze względu na to, że była to najbardziej prestiżowa impreza w jakiej brałam udział. EYOF był dla mnie ogromnym wyróżnieniem, ponieważ to był mój pierwszy start na którym miałam możliwość reprezentować Polskę i wystartować z orzełkiem na piersi. Do kraju nie wróciłam z wysokimi lokatami, którymi mogłabym się pochwalić i na które dużo osób liczyło, natomiast wróciłam z wielkim bagażem doświadczeń. Wzięcie udziału w festiwalu w Baku było dla mnie wielkim i niezapomnianym przeżyciem pod tym względem, że miałam możliwość zobaczyć jak wygląda ściganie z najlepszymi zawodniczkami w Europie, choćby zmierzenie się i wymienienie zdań z „kozakami” młodzieżowego kolarstwa, jak np. Zoe Backsted. Cieszę się, że w kategorii juniorka młodsza mogłam poczuć atmosferę IO. Cały czas mam w pamięci moment zapalenia znicza i całą tę atmosferę. Przede wszystkim nigdy nie miałabym możliwości zobaczenia takiego kraju jak Azerbejdżan. Kolejnym świetnym doświadczeniem była dla mnie możliwość przełamania swojej bariery językowej i zapoznania nowych osób z innych krajów.
Czym zajmujesz się poza kolarstwem? Przybliż nam nieco swoje zainteresowania i pasje.
Już na tym etapie jestem bardzo skupiona i poświęcam większość czasu kolarstwu i przyznam, że jest coraz mniej wolnych chwil na jakieś inne zainteresowania. Oprócz kolarstwa jest też szkoła, do której tez staram się przykładać, jak tylko mogę. Poza tym lubię też poeksperymentować przy znalezionych w Internecie przepisach kulinarnych, którymi lubię czasami zaskoczyć swoich bliskich.
Jak widać Olga ma na koncie wiele cennych doświadczeń, które z pewnością zaprocentują w przyszłości. Już teraz jest bardzo dobrą kolarką, która może rozwinąć się w prawdziwą gwiazdę. Pozostaje jej życzyć wszystkiego dobrego, dużo zdrowia oraz dalszego czerpania przyjemności z każdych kolejnych zawodów kolarskich na arenie międzynarodowej.
Rozmawiał Mateusz Gruszeczka