Cała Polska Rowerowa.pl - portal kolarski i rowerowy

Piotr Konwa: Lekko opóźniony sezon był mi na rękę

Piotr Konwa: Lekko opóźniony sezon był mi na rękę

Piotr Konwa po czterech sezonach spędzonych na szosie powrócił do jazdy w terenie. I to w niezłym stylu. 25-latek, reprezentujący barwy SGR Specialized, znalazł się w ścisłej czołówce rozegranego w miniony weekend wyścigu w Szklarskiej Porębie. Kolarz w rozmowie z naszym portalem pochwalił się też skończeniem studiów.

Tekst przeczytasz w ok. 5 minut.

Udostępnij artykuł

Piotr Konwa po czterech sezonach spędzonych na szosie powrócił do jazdy w terenie. I to w niezłym stylu. 25-latek, reprezentujący barwy SGR Specialized, znalazł się w ścisłej czołówce rozegranego w miniony weekend wyścigu w Szklarskiej Porębie. Kolarz w rozmowie z naszym portalem pochwalił się też skończeniem studiów.

Maciej Mikołajczyk, Rowerowa.pl: Jak tak energicznemu sportowcowi, osobie aktywnej jak Ty udało się przetrwać okres restrykcji związany z pandemią koronawirusa, w tym zakaz wstępu do lasu?

Piotr Konwa: Nie ukrywam, że nie jestem fanem trenażera, więc kombinowałem jak tylko się dało, aby uniknąć jazdy w domu. W tym okresie skupiłem się w dużej mierze na aspektach, o których w sezonie często kolarze zapominają i nie mają na nie czasu, czyli core stability. Gdy tylko było to możliwe, korzystałem z jazdy na szosie, w terenie, a we wszystkim kierowałem się chłodną głową i zdrowym rozsądkiem.

W czerwcu wziąłeś udział w Pucharze Czech MTB. Zająłeś na nim dwunaste miejsce. Jak oceniasz swoją aktualną formę? To były trudne zawody?

Po blisko czterech latach spędzonych na szosie postanowiłem wrócić na MTB i to w tak dziwnym dla wszystkich sezonie. Było sporo niewiadomych, trochę stresu, a sam start jest mi po takiej przerwie ciężko ocenić. Na pewno była radość z jazdy i to chyba liczy się najbardziej. Mam z trenerem nad czym pracować, a przede mną jeszcze dobra połowa sezonu, żeby pokazać, co jestem warty. Jeśli chodzi o poziom rywalizacji, to na starcie pojawiło się kilku dobrych zawodników, którzy już w tym sezonie mieli okazję się trochę pościgać. Sama impreza została bardzo fajnie zorganizowana, trasa była urozmaicona o liczne single, a dodatkowo smaczku dodał padający przez całą noc poprzedzającą zawody deszcz.

Czy uważasz, że Czesi mają lepsze trasy do uprawiania kolarstwa MTB niż Polacy? Mógłbyś je porównać?

Ciężko mi odpowiedzieć na to pytanie od strony kolarstwa zawodowego, gdyż tak jak wspominałem, nie było mnie blisko cztery lata na scenie MTB, a wierzę i widzę, że trochę od tego czasu się zmieniło. W Polsce, a szczególnie na Dolnym Śląsku, gdzie aktualnie trenuję, w ostatnim okresie została mocno pobudzona turystyka rowerowa poprzez budowę tras typu singletrack. Jeśli natomiast chodzi o kolarstwo od strony wyczynowej, trasy odkąd pamiętam, budowane były przez rowerowych pasjonatów. Mimo wszystko Czesi mają wciąż lepsze trasy do uprawiania kolarstwa MTB. Przemawia za tym ich naturalność i zamiłowanie naszych południowych sąsiadów do ich budowy, co chociażby widać po trasie w Nowym Mieście, która jest dla mnie jedną z lepszych pętli w Europie.

Jesteś po przerwie od startów bardzo głodny ścigania? Co robiłeś, by podtrzymać swoją dyspozycję?

Do obecnego sezonu podszedłem z bardzo dużym dystansem. Wiele się przez ostanie pół roku u mnie działo, nie tylko w życiu sportowca, ale też prywatnym. Skończyłem studia, poza jeżdżeniem poszedłem do pracy i wróciłem do MTB. Na brak zajęć więc nie narzekałem, a wręcz przeciwnie, lekko opóźniony sezon był mi na rękę, aby móc sobie wszystko na spokojnie poukładać i przygotować się do nowych-starych wyzwań. Głód do ścigania narastał już od początku roku. Z niecierpliwością czekałem na pierwsze zgrupowanie w ciepłym kraju, które planowane było na marzec. Niestety, wyjazd nie doszedł do skutku, pandemia pokrzyżowała wszystkim plany, a mi pozostało wyhamować lekko przygotowania, bo nie zapowiadało się, aby sezon rozpoczął się wcześniej, aniżeli za kilka miesięcy. Wróciłem spokojnie do treningów objętościowych połączonych z domową siłownią, obrałem wraz z trenerem orientacyjny start sezonu i wznowiłem przygotowania, jakby nigdy nic się nie stało.

Jakie masz plany na dalszą część tego dziwnego 2020 roku?

Cały czas trzymamy się założeń z początku sezonu i pomimo tego, że kalendarz został wywrócony do góry nogami, to naszą docelową imprezą dalej pozostają Mistrzostwa Polski w maratonie i jeśli noga dopisze Mistrzostwa Europy w XCM. Po drodze swój kalendarz uzupełniamy startami w Czechach, Bike Maratonie oraz pojedynczymi wyścigami w XCO czy na szosie.

W Szklarskiej Porębie byłeś czwarty. Czujesz z tego powodu niedosyt?

Sam start był bardzo specyficzny. Dla wielu był to pierwszy wyścig w roku i to od razu Ultra. Po zawodach w Czechach byłem ciekawy konfrontacji z polską czołówką maratończyków i mogę powiedzieć, że odczucia są mieszane. O ile samą pozycję na kresce można uznać za satysfakcjonującą i biorąc ją w ciemno, nie mógłbym marudzić, o tyle po samym przebiegu rywalizacji, czuję mały niedosyt i te 10-11 minut, które zabrakło mi do podium, są tego powodem.

Zwycięzca rywalizacji – Karol Rożek przejechał całą trasę w nieco ponad pięć godzin. Spodziewałeś się, że rywalizacja będzie trwała tak długo, czy liczyłeś, że najlepsi zawodnicy z Tobą na czele uporają się z nią wcześniej?

Po rozmowie z Mikołajem Dziewą i przejrzeniu wyników z poprzedniego roku nastawiałem się na około pięciogodzinną rywalizację, więc sam jej czas nie był dla mnie zdziwieniem. Co do samej trasy, to zaskoczyła mnie bardzo pozytywnie. Organizatorzy wykorzystali w dużej mierze ukształtowanie terenu oraz lokalne szlaki piesze i trasy singletrack, które powstały całkiem niedawno w okolicach Jeleniej Góry. Trzeba przyznać, że nie należą one do najłatwiejszych i może dlatego organizator zdecydował się ominąć ich najtrudniejsze fragmenty.

Wywiad z Piotrem Konwą przeprowadził Maciej Mikołajczyk (Rowerowa.pl)

Maciej Mikołajczyk - Rowerowa.pl

Czytaj również

© Copyright 2019-2024 Rowerowa.pl. Wszelkie Prawa Zastrzeżone.