Cała Polska Rowerowa.pl - portal kolarski i rowerowy

Igor Tracz – Mistrz Świata w psich zaprzęgach z północy Polski!

Igor Tracz – Mistrz Świata w psich zaprzęgach z północy Polski!

Gdy pierwszy raz skontaktowaliśmy się z Igorem, aby spytać go o chęć udzielenia wywiadu, zaprosił nas na trening. Przybyliśmy na miejsce i naszym oczom ukazała się wielka przyczepa do transportu...
Tekst przeczytasz w ok. 10 minut.

Udostępnij artykuł

Gdy pierwszy raz skontaktowaliśmy się z Igorem, aby spytać go o chęć udzielenia wywiadu, zaprosił nas na trening. Przybyliśmy na miejsce i naszym oczom ukazała się wielka przyczepa do transportu psów. Wiedzieliśmy co się święci…

Mieliśmy szansę osobiście spróbować bikejoringu u boku wielokrotnego Mistrza Świata i nie da się tego porównać do czegokolwiek innego. Jednoczesna współpraca zawodnika i psa to niesamowite doświadczenie, którego nie da się opisać słowami. Igor nie tylko jest mistrzem, ale też się tak zachowuje. U jego boku kształci się całe grono zawodników w każdym wieku, znanych jako Dolina Noteci Racing Team. Jazda z takimi ludźmi pełnymi pasji to świetne doświadczenie. Tym słowem wstępu, zapraszamy Państwa na danie główne.
Rowerowa.pl: Zacznijmy od chyba najważniejszego pytania, czyli jak to wszystko się w ogóle zaczęło?
W 92 roku tata kupił mi pierwszy rower górski i zacząłem amatorsko trenować MTB w Trójmiejskim Parku Krajobrazowym.
Kilka lat później, zacząłem organizować rajd na orientację „Harpagan” i byłem jego włodarzem, aż do 2000 roku. Miałem wtedy kilkanaście lat, a już organizowałem imprezy po kilkaset osób. W międzyczasie był oczywiście cały czas sport – nurkowanie, wspinałem się, starty w lokalnych zawodach itp. W domu zawsze mieliśmy psy myśliwskie, więc kontakt ze zwierzętami był od najmłodszych lat.
Dobrze pamiętam rok 97. Mieszkałem wtedy w wakacje na działce rodziców, która znajdowała się w lesie. Jakieś dwa, może trzy kilometry stamtąd było jezioro, gdzie dorabiałem jako płetwonurek. Naprawiałem pomost, zbierałem śmieci i ogólnie zajmowałem się tym miejscem. Był to prywatny akwen.
Wiesz, samochodu nie miałem. Sprzęt ciężki, czyli butle, pasy balastowe, pianki i to wszystko dużo ważyło. Moi rodzice mieli wtedy wyżła. Żaden sportowy pies, ale dość podobny do tych, które mam teraz. Zawsze biegał ze mną nad to jezioro, a gdy nurkowałem to pływał nade mną. Był tak wytrenowany, że gdy wynurzałem się i łapałem go za barki, to on wyciągał mnie do brzegu jak motorówka. Któregoś dnia bardzo byłem bardzo zmęczony i nie chciało mi się tam jechać. Postanowiłem wtedy zbudować uprząż dla mojego psa, aby pomógł mi to wszystko ciągnąć.
Czyli można powiedzie, że bikejoring znalazłeś sam? Nie wiedziałeś o tym sporcie wcześniej, tylko wynalazłeś go z potrzeby?
Tak, z potrzeby. Ale przyszedł rok 2000. Wraz z Agnieszką, którą poznałeś mieszkaliśmy w Gdańsku na osiedlu i prowadziliśmy firmę eventową. Szkolenia alpinistyczne, eventy – głównie dla firm. W pewnym momencie stwierdziliśmy, że chcemy mieć psa. Byliśmy w tamtym momencie akurat w górach. Zaczęliśmy przeglądać gazetę z ogłoszeniami i patrzymy – Husky za 100 zł. Fajny nie? To jedziemy! Dojechaliśmy kilka wiosek obok i go kupiliśmy. Potem zaczęliśmy czytać, że to rasa zaprzęgowa i potrzebuje ruchu, a jako że ja biegałem i jeździłem na rowerze to prawie codziennie pies trenował razem ze mną. Za jakiś czas spotkaliśmy ludzi, którzy amatorsko ścigali się właśnie z psami.
Pamiętasz może jak nazywał się ten klub?
Northkapp. Po kilku latach tak bardzo wciągnęliśmy się w ten sport, że zostałem w zarządzie tego klubu. Po jakimś czasie zamknęliśmy go i założyliśmy obecny, który nazywa się Amber Dog i od pewnego czasu, ze względu na głównego sponsora występujemy pod nazwą Dolina Noteci Racing Team.
Cały czas rozmawiamy o psach i psich zaprzęgach, ale dużo ludzi może nie wiedzieć co to takiego jest. Opowiedz w skrócie na czym polega dyscyplina psich zaprzęgów.
Sport psich zaprzęgów dzieli się na cztery dyscypliny. Są to:
Bikejoring – kolarz na zwykłym rowerze, najczęściej do XC. Wspomagany przez psa zaprzęgowego.
Skijoring – narciarz biegowy wspomagany przez psa zaprzęgowego.
Canicross – biegacz wspomagany przez psa.
Na koniec zostawiłem klasyczne psie zaprzęgi. Tutaj mamy różne konfiguracje, po 2, 4, 6, 8, a nawet więcej psów. Przy okazji, sezon dzieli się na dwie części – letnią, gdzie ścigamy się na wózkach kołowych i zimowy na saniach z płozami.
W której kategorii jest największa konkurencja? Czy można startować w kilku naraz?
Wystartować możesz w takiej ilości kategorii jakiej chcesz. Nie możesz jedynie wykorzystywać do tego tych samych psów, bo byś je po prostu zajechał. Co do konkurencji, to wydaje mi się że największa zawsze jest w kategorii zaprzęgów z czterema psami, ale warto wspomnieć, że w ostatnich latach bardzo popularna stała się kategoria z dwoma psami, bo łatwiej jest taką parę zgrać.
Opowiedz o swoich największych osiągnięciach.
Po raz pierwszy udało mi się zdobyć Mistrzostwo Europy w czwórce zaprzęgowej i bikejoringu w 2007 roku. Był to dla mnie ogromny przełom ponieważ jeszcze rok wcześniej, byłem na samym końcu stawki. Kolejnym przełomem był rok 2009. Zdobyłem wtedy dwa złote medale na Mistrzostwach Świata. Ważne też dla mnie było złoto w 2011 roku, ponieważ wtedy pierwszy raz zwyciężyłem w czwórce zaprzęgowej, ale na śniegu. Poza tym, te mistrzostwa odbyły się na ziemi Norweskiej, a jest to u nich bardzo popularny sport, co dawało jeszcze większą satysfakcję.
Chciałbym jeszcze wrócić do roku 2007. Rok wcześniej jesteś na końcu stawki i nagle zaczynasz wygrywać. Co miało wpływ na tak radykalną zmianę? Zacząłeś się inaczej przygotowywać?
Przede wszystkim to bardziej profesjonalne podejście do treningów. Druga sprawa to fakt, że w końcu dorosły nam pierwsze greystery, bo pierwsze kupiliśmy w 2005 roku. Wcześniej mieliśmy Husky, ale niestety z nimi nie byłem w stanie osiągać najwyższych wyników. Kolejna istotna rzecz to to, że mieliśmy dwutygodniowe zgrupowanie Kadry Polski z trenerem Francji. Poukładał mi w głowie sporo rzeczy zarówno w treningu moim jak i psów, co bardzo pomogło.
Może przy następnej okazji podzielisz się z nami tymi wskazówkami i pokażesz jak trenować, aby wygrywać?
Jasne, umówimy się i możemy zrobić cały dokument poświęcony samemu treningowi.
Bomba! To jesteśmy umówieni!



Skoro powiedzieliśmy już o twoich najważniejszych momentach, to opowiedz może o cięższych momentach twojej kariery?
Po części można powiedzieć, że cały czas jest bardzo trudno. Z roku na rok konkurencja jest coraz większa i powoli zaczyna brakować asów w rękawie. Zajmuję się szkoleniem, również swojej konkurencji. Dlatego właśnie coraz trudniej być o krok wcześniej, od swoich rywali, gdy biorą twoje techniki i jeszcze je ulepszają. Warto również wspomnieć, że w ostatnich latach spływa bardzo dużo byłych profesjonalnych kolarzy, narciarzy i triatlonistów, co nie pomaga. Wiele razy było tak, że jechałem na zawody wiedząc, że nie mam idealnie przygotowanego zaprzęgu, ale zaplanowałem sobie, że pojadę to pojadę.
To bardzo ważne, żeby pomimo wiedzy na temat swoich niedoskonałości i tak wystartować, aby się sprawdzić.
Dokładnie. To właśnie na tych porażkach, bardziej, lub mniej świadomi najwięcej się uczymy. Jedziesz na zawody, obserwujesz szybszych zawodników i wyciągasz wnioski.
Jeśli mówimy już o przygotowaniu do zawodów. Jak wyglądają treningi, ale do całego sezonu?
Mamy dwie drogi. Pierwsza to przygotowanie twoje, a druga to przygotowanie psa. Najważniejsze jest to, aby w okresie zawodów zgrały się szczyty waszej formy. Część treningu wykonuje sam, a część z psami. Robię tak, z uwagi na metody treningowe: interwały, metody powtórzeniowe, metody mieszane, wytrzymałościowe. Metody są takie same jak u ludzi, ale różne techniki. Gdy chcę sobie zrobić objętość tlenową to idę na szosę, ale psu nie powiem, żeby biegł wolniej. Dlatego mają wybieg, idziemy z nimi na spacer, albo pływają w jeziorze. W takim przypadku intensywność jest dość niska. Gdy chcę zrobić interwały to zapinamy uprzęże, ciśniemy i robimy przerwy po 30s do minuty. Robimy to po to, aby przygotować psa do konkretnego rodzaju wysiłku. Weźmy na przykład bikejoring. Mamy tam odcinki 5-8 km, dlatego trenujemy na dystansach sprinterskich.
Na pewno takie wieloletnie przygotowania są bardzo kosztowne, zarówno czasowo jak i pieniężnie. Jak sobie z tym radzisz i jak wygląda twoja współpraca ze sponsorami?
W sporcie ciężko jest o sponsorów. Każdy chciałby, abym był ich ambasadorem za ich czapkę i rękawiczki, ale to nie wystarczy. Tym psów nie wykarmisz. Dlatego mamy dwa podstawowe kontrakty. Pierwszy jest z Doliną Noteci. Produkują oni wysokiej jakości mokrą karmę dla psów, którą jedzą nasze greystery, oraz mamy z nimi kontrakt finansowy. Psy zjadają około pół tony jedzenia miesięcznie, więc jest co karmić. Drugi kontrakt jest z Kross’em. Jest on bezgotówkowy, ale za to wyposażają nas w sprzęt. Chodzi głównie o rowery. Sam jeżdżę na najwyższym modelu do XC, czyli Kross Earth TE. Zawsze mam również do dyspozycji rower szosowy do treningu wytrzymałościowego. Reszta to drobni sponsorzy. GoPro daje kamery, Hero odzież, Trójmiejska Klinika Weterynaryjna robi nam większość badań psów za darmo, a Game dog ogarnia odżywki dla psów.
Dlatego właśnie ciężko jest powiedzieć, że masz tu takiego sponsora, gdzie dostajesz kasę i po prostu się ścigasz. Głównie są to partnerzy, którzy bardzo pomagają. Na to wszystko muszę zarobić. Dlatego pracuję jako trener bikejoringu, ale również po 2007 roku wymyśliłem nowy typ wózków. Były dużo lżejsze i stabilniejsze – dlatego zacząłem je sprzedawać. Produkujemy je do dnia dzisiejszego, ale rozszerzyliśmy nieco ofertę. Mamy teraz wózki czterokołowe, trójkołowe, hulajnogi terenowe, a także smycze, obroże i drobne dodatki.
W sporcie jesteś od tak wielu lat. Jakie masz dalsze plany w związku ze swoją karierą?
Na pewno będę się ścigać dopóki zdrowie mi na to pozwoli. Gdy przestanie, to zacznę się ścigać w większych zaprzęgach, gdzie zaangażowane zawodnika jest mniejsze, a strategia dużo ważniejsza. Nie sądzę jednak, żeby czas ten zbliżał się w ciągu najbliższych lat. Mam 43 lata, a w zeszłym roku miałem swoje najlepsze dotychczas wyniki wydolnościowe.
Co robisz poza treningami?
Ogarniam psy, życie i firmę. Poza tym pozostaje bardzo mało wolnego czasu, jednak gdy go znajduję to lubię sięgnąć po dobrą książkę. Przez to, że bardzo dużo podróżuję są to ostatnio głównie audiobooki. Bardzo lubię tematy związane z historią i przyrodą.
Dziękuję ci serdecznie za wywiad i życzę powodzenia w nadchodzących startach.
Dzięki i do usłyszenia!
Zdjęcia udostępniła Pani Agata Gulbierz.
Paweł Tyburski - Rowerowa.pl

Czytaj również

© Copyright 2019-2024 Rowerowa.pl. Wszelkie Prawa Zastrzeżone.